Właściciele Formuły 1 grupa Liberty Media pod koniec stycznia poinformowali o zakończeniu tradycji związanej z obecnością tzw. grid girls na torach wyścigowych. Amerykanie nie chcieli, aby sport kojarzono z wykorzystywaniem kobiet w celach promocyjnych.
Temat spotkał się jednak ze sporą krytyką w środowisku. Decyzji nie popierało wielu kierowców czy szefów zespołów F1. Kibice pisali prośby do Liberty Media, aby ci odeszli od swojego pomysłu.
Szef FIA, Jean Todt podczas wizyty na salonie motoryzacyjny w Genewie postanowił stanowczo odciąć Międzynarodową Federację Samochodową od tej dyskusji. - W gruncie rzeczy to głupi problem i nie mam ochoty ani czasu na dyskusję o grid girls. Przepraszam, ale rozmawianie o tym to nonsens - stwierdził Francuz.
Todt odniósł się również do świeżej sprawy komentarza członkini Komisji Kobiet FIA, Carmen Jordy, która najpierw apelowała o stworzenie serii wyścigowej dla kobiet, a następnie stwierdziła, że zawodniczki w drodze do realizacji marzeń o startach w F1 napotykają na barierę fizyczną, przez którą nie mają szansy na rywalizację z mężczyznami.
- Jestem zwolennikiem kobiet w wyścigach samochodowych i nie ukrywam mojej frustracji z faktu, że jest ich tak mało. Jednocześnie jednak nie popieram niezależnych mistrzostw wyłącznie dla kobiet - oświadczył Todt.
Liberty Media poinformowało, że miejsce kobiet na liniach startowych od nowego sezonu Formuły 1 zajmą dzieci. Najczęściej członkowie lokalnych szkółek motosportowych.
ZOBACZ WIDEO: Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie