Piątkowe treningi przed Grand Prix Australii przebiegły zgodnie z oczekiwaniami. Na czele stawki znalazł się Lewis Hamilton, jednak jego przewaga nad drugim zawodnikiem po drugiej sesji zmalała z 0.745 s. do 0.127 s. Aktualny mistrz świata nie jest jednak zmartwiony tym faktem.
- To był dobry dzień. Zdecydowanie weszliśmy w niego prawą stopą. Zrealizowaliśmy wszystko, co planowaliśmy. W drugim treningu stawka się wyrównała. To jest ekscytujące dla mnie, bo tym samym stanowi większe wyzwanie dla mnie. Muszę wydobyć jeszcze więcej z siebie i samochodu. Zobaczymy jak dalej potoczy się weekend, czy to my trochę straciliśmy ze swojej wydajności, czy też inni zrobili krok do przodu - powiedział Hamilton.
Treningi w Australii pokazały też, że Mercedes jest w podobnej sytuacji co Ferrari i Red Bull Racing, jeśli chodzi o zarządzanie oponami. To dobra informacja dla zespołu z Brackley, bo przed rokiem był to jeden z mankamentów "srebrnych strzał". Okno operacyjne samochodu z 2017 roku było węższe niż w przypadku konkurentów.
- Z pewnością nie było takich problemów z oponami, jak jeszcze podczas testów w Barcelonie. Takie warunki jak gorąco w przeszłości bardziej odpowiadały innym zespołom. Teraz wydaje się, że wszyscy jesteśmy w tej samej sytuacji. Stawka się wyrównała pod tym względem. Jednak w sobotę ma padać deszcz, opady są też prognozowane na niedzielę. Jeszcze będzie interesująco - dodał Hamilton.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski dostał czego chciał, w końcu gra mniej. "Było mi z tym ciężko"