Już przedsezonowe testy wskazywały na to, że Haas może w tym roku być niespodzianką w Formule 1. W Australii Kevin Magnussen i Romain Grosjean potwierdzili dobre tempo z Barcelony. Duńczyk i Francuz bez problemów weszli do Q3, gdzie ostatecznie zajęli szóstą i siódmą lokatę.
Dobrymi wynikami amerykańskiej ekipy nie jest zaskoczony Fernando Alonso, który w kwalifikacjach wywalczył jedenasty rezultat. - Przecież to replika Ferrari z 2017 roku, a to właśnie Włosi wygrali w Australii w minionym sezonie. Haas jest bardzo szybki. Być może jest czwartą siłą w F1 w tym momencie. Będzie go trudno pokonać, zwłaszcza w pierwszym wyścigu i pierwszej części sezonu. Postaramy się jednak być blisko i spróbujemy wykorzystać każdą okazję jaka się przytrafi - powiedział kierowca McLarena.
Pozytywnie o zespole należącym do Gene Haasa wypowiedział się też Carlos Sainz, który w kwalifikacjach rzutem na taśmę pokonał Alonso i awansował do Q3. - Byli szybcy już w trakcie przedsezonowych testów. Mieliśmy na nich oko i wygląda na to, że są pół roku przed resztą ekip ze środka stawki. Mam jednak nadzieję, że my jako Renault wkrótce będziemy w stanie zmniejszyć dystans do nich - stwierdził hiszpański kierowca.
Z kolei Sebastian Vettel jest zdania, że z oceną konkurencyjności Haasa należy poczekać do rozegrania co najmniej kilku wyścigów. - Haas opuszczał już Barcelonę z pozytywnymi odczuciami. W Australii na dystansie jednego okrążenia też są dobrzy. Więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Myślę, że będziemy musieli jeszcze poczekać, aby to potwierdzić ich formę. Melbourne to trudny tor. Jeśli nie jesteś w stu procentach przygotowany na ten wyścig, to wychodzi w tabeli z czasami - ocenił Niemiec.
ZOBACZ WIDEO Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie