Haas i Ferrari nie łamią przepisów. "To całkowicie legalne"

Charlie Whiting odrzucił sugestie, jakoby samochód Haasa na rok 2018 łamał regulamin Formuły 1. Amerykański zespół ściśle współpracuje z Ferrari i kupuje od Włochów sporo części, co nie podoba się konkurencji.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Kevin Magnussen za kierownicą Haasa Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Kevin Magnussen za kierownicą Haasa
Nagły wzrost formy Haasa w tym sezonie zaalarmował pozostałe zespoły rywalizujące w Formule 1. Dla Amerykanów to dopiero trzeci sezon w królowej motorsportu, a wiele wskazuje na to, że będą czwartą siłą tegorocznej kampanii. Dlatego niektórzy poprosili FIA, aby z bliska przyjrzała się kooperacji Haasa z Ferrari.

- Dokładnie wiemy, co dzieje się między Haasem i Ferrari. To jest całkowicie legalne. Już w zeszłym roku był jeden zespół, który miał pewne obawy. Nie widzimy jednak jakichkolwiek powodów do obaw - stwierdził Charlie Whiting, dyrektor wyścigowy F1.

W zapewnienia Whitinga nadal nie wierzą jednak przedstawiciele niektórych ekip. - Nie wiem jak to możliwe, skoro zespół dopiero od kilku lat działa w tym sporcie i nie ma zasobów na produkcję tak konkurencyjnego samochodu - przyznał Otmar Szafnauer, dyrektor operacyjny Force India.

Szafnauer jako przykład podał ekipę Red Bull Racing, która potrzebowała kilku lat na osiągnięcie sukcesów w F1, choć dysponowała ogromnym potencjałem ludzkim i finansowym. - Red Bull ma ponad 800 pracowników. Wspaniały tunel aerodynamiczny, ekspertów od aerodynamiki. Ich dyrektor techniczny jest jednym z lepszych w stawce. Haas ma 1/4 ich personelu. Nie mają też specjalistów od aerodynamiki, nie mają tunelu aerodynamicznego. Nie mają Adriana Neweya. Jednak są od nich szybsi. Jak to możliwe? - dodał Szafnauer.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy
Czy Haas zakończy sezon na czwartej pozycji w klasyfikacji konstruktorów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×