Daniel Ricciardo nie wyklucza żadnego scenariusza. "Nie będę brać kota w worku"
Umowa Daniela Ricciardo z Red Bull Racing wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. Australijczyk prowadzi rozmowy w sprawie jej przedłużenia, ale też zapowiada, że nie lekceważy innych ofert.
Kierowca z Australii od dłuższego czasu łączony jest z Mercedesem i Ferrari, gdzie mógłby zająć miejsce Valtteriego Bottasa czy Kimiego Raikkonena. Niedawno Lewis Hamilton ostrzegł nawet Ricciardo, by ten uważał w trakcie negocjacji z innymi ekipami, bo może w ten sposób łatwo zepsuć relacje ze swoim dotychczasowym teamem.
- Po raz pierwszy w historii będę mieć na stole więcej niż jedną ofertę. To ekscytujące. Mimo tego, nadal chcę przeprowadzić to wszystko po swojemu. Nie zamierzam nikogo lekceważyć, ale nie będę też brać kota w worku. Być może odejdę, ale nie zamierzam wtedy mówić źle o Red Bullu. Cokolwiek zadecyduję, oni zrobili wiele dla mojej kariery. Byłoby niewłaściwym się tak o nich wypowiadać - stwierdził Ricciardo.
Dla 28-latka odejście z Red Bulla byłoby szokiem, bo jest wspierany przez tę firmę od początku kariery. - Nie jestem typem osoby, która mówiłaby o nich źle. Będę mówić o tym, co myślę i czuję. O tym na co zasłużyłem. Jednak zawsze będę dla nich pełen szacunku - dodał.
Znużenie ciągłymi pytaniami o przyszłość Ricciardo wyrażają już za to przedstawiciele Red Bull Racing. - Na każdym Grand Prix ktoś o to pyta. To denerwujące. Dziennikarze powinni też zadawać pytania o przyszłość Hamiltona, Bottasa, Raikkonena. Podchodzimy do tego na spokojnie. Mamy świetne opcje. Chcemy mieć kierowców, którzy chcą dla nas jeździć. Nie ma sensu kogoś zmuszać do jazdy w naszych barwach, ani wymuszać na nim decyzji - stwierdził Christian Horner, szef zespołu.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi