Mercedes się tłumaczy. Zespół nie czuje się winny
Mercedes postanowił wyjaśnić, w jaki sposób działa jego silnik w trakcie kwalifikacji do wyścigu. To efekt krytyki rywali po ostatnich wydarzeniach w walce o pole position w Australii.
Przedstawiciele Red Bull Racing zaczęli krytykować ekipę z Brackley za stosowanie dodatkowych trybów. Zaapelowali oni do FIA, by zbadała sprawę i zmusiła Mercedesa do zaprzestania tego typu praktyk.
- Na początku mówiło się, że to narzekanie, że tylko nam to nie pasuje. Na szczęście po tych kwalifikacjach inni się obudzili i pojawiła się dyskusja na ten temat. Jest kilka prostych metod, jakimi można to rozwiązać. Wystarczy powiedzieć, że w wyścigu trzeba używać trybu pracy silnika z kwalifikacji - mówił Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Mercedes poczuł się wywołany do tablicy i zdradził, że przez znaczną część weekendu wyścigowego korzysta z tych samych ustawień pracy jednostki napędowej. Jednak "zmienia się to w zależności od kontekstu rywalizacji". Dlatego "czasem ten tryb będzie używany od początku kwalifikacji, czasem dopiero w Q3".
Rywale mają jednak świadomość, że Lewis Hamilton i Valtteri Bottas będą unikać okazji, by robić dłuższe przejazdy na dodatkowym trybie pracy silnika. Wpływa on negatywnie na żywotność maszyny, a od tego roku każdy kierowca ma do dyspozycji ledwie trzy jednostki napędowe. Już w trakcie ostatniego Grand Prix Australii Hamilton i Bottas mieli problemy z przegrzewającymi się silnikami. Problemowi udało się zaradzić, gdy Brytyjczyk i Fin zwolnili i zmniejszyli tempo.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy