Gdy zimą szefowie Williamsa ogłaszali skład zespołu na nowy sezon, spore nadzieje wiązali z Lance'm Strollem. Kanadyjczyk, choć trzy lata młodszy od Siergieja Sirotkina, miał przejąć rolę lidera. Miał korzystać z doświadczenia zebranego podczas ubiegłorocznej kampanii.
Nadzieje szefów zespołu z Grove były uzasadnione. Stroll przed rokiem zdobył 40 punktów. Felipe Massa, mający za sobą wiele lat startów w królowej motorsportu, zapisał na swoim koncie ledwie 3 "oczka" więcej. Kluczem do sukcesu Strolla w tym sezonie miała być poprawa dyspozycji w kwalifikacjach. To był słaby punkt Kanadyjczyka w minionej kampanii.
Tymczasem progresu nie widać. Wpływ z pewnością ma na to niezbyt konkurencyjny samochód, jaki Brytyjczycy przygotowali na ten sezon. Strolla powinien jednak martwić fakt, że zaczyna przegrywać wewnętrzną walkę z Sirotkinem. O ile jeszcze w Australii był od niego lepszy w kwalifikacjach, o tyle w Bahrajnie i Chinach to Rosjanin kręcił lepsze czasy. W Szanghaju, w trakcie trzeciego treningu, kierowca z Moskwy był nawet w stanie przebić się do czołowej dziesiątki.
Strolla i Sirotkina różni też podejście do dotychczasowych występów. Kanadyjczyk kilkukrotnie narzekał już na model FW41. W wywiadach podkreślał, że wykorzystuje jego pełny potencjał. Przed rozpoczęciem rywalizacji w Chinach rzucił dziennikarzom, że nawet Massa miałby problemy przejść przez Q1 mając do dyspozycji taki pojazd. Z kolei Sirotkin często podkreśla, że widzi pozytywy, że zespół idzie do przodu. Nawet jeśli Rosjanin nie zaprezentował tego jeszcze na torze, to jest znacznie bliżej niż jego młodszy kolega z Kanady.
- Nie mamy pakietu, który pozwalałby nam konkurować z innymi zespołami. Nie mamy nawet możliwości walki o Q3 czy punkty. To jest poza zasięgiem Williamsa w tym momencie. Cierpimy w zakrętach, nie mamy przyczepności, nie mamy odpowiedniej prędkości na prostej w porównaniu do ubiegłego roku. Nie poszliśmy do przodu z czasami okrążeń. W Bahrajnie byliśmy nawet gorsi niż rok wcześniej. W Australii byliśmy minimalnie szybsi w obszarach, które były naszymi mocnymi stronami przed rokiem. Nie poprawiliśmy się jednak w aspektach, gdzie mieliśmy problemy. Mamy mnóstwo kłopotów. Wierzę jednak, że mamy kilka dobrych pomysłów jak naprawić nasz samochód i pójść w dobrym kierunku - powiedział Stroll w Chinach.
Zaskoczenia słowami Strolla nie ukrywa Tim Hauraney, który zajmuje się F1 w kanadyjskiej stacji "TSN Sports". - To będzie długi sezon. Słowa Lance'a na pewno dają do myślenia. Williams dokonał drastycznej zmiany, jeśli chodzi o filozofię samochodu. W związku z tym jest sporo rzeczy do przeanalizowania i zrozumienia. Myślę, że potencjał gdzieś tam jest. Tyle, że ekipa musi pracować razem, aby go odblokować - skomentował Hauraney.
Warto zwrócić uwagę, że w zeszłym roku Stroll znajdował się w lepszej sytuacji, bo miał wsparcie w postaci Massy. W padoku F1 sporo mówi się o tym, że Kanadyjczyk bardzo często korzystał z jego ustawień. Brak doświadczonego kierowcy może jedynie pogłębiać problemy Williamsie. Wprawdzie zespół zakontraktował Roberta Kubicę w roli testera, ale Polak po raz ostatni jeździł modelem FW41 podczas przedsezonowych testów w Barcelonie. Tymczasem charakterystyka każdego toru jest inna i bez jazdy na nim trudno ocenić, w którą stronę należy pójść z ustawieniami.
- Być może Strollowi brakuje kogoś z doświadczeniem. Nie mam nic przeciwko Kubicy, ale jednak bardzo długo go nie było w F1. On nie brał udziału w tych wszystkich zmianach, jakie miały miejsce. Myślę, że teraz byłby w tej samej łodzi co Stroll i Sirotkin, gdyby miał szansę jazdy. Czuję, że może właściwszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie Massy na jeszcze jeden sezon - dodał Hauraney.
ZOBACZ WIDEO Kapitalny powrót Sevilli! Pomógł piękny gol Stevena N'Zonziego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]