[tag=18841]
Daniel Ricciardo[/tag] dosyć niespodziewanie, ale zarazem brawurowo zwyciężył w trzeciej rundzie sezonu 2018 rozgrywanej na torze w Szanghaju. Red Bull wykorzystał wyjazd samochodu bezpieczeństwa i jako jedyny zespół z czołówki ściągnął swoich kierowców do garażu po nowe, miękkie opony.
Strategiczna zagrywka okazała się kluczem do sukcesu. 28-latek wykorzystując przewagę w ogumieniu, wyprzedził wszystkich zawodników znajdujących się przed nim, w tym m.in Lewisa Hamiltona i Sebastiana Vettela.
- Daniel po raz kolejny udowodnił, że należy do grona świetnych kierowców - podkreślił szef Mercedesa Toto Wolff. - Jego jazda była bardzo skuteczna, potrafił poczekać na swoją szansę, właściwy moment. Był agresywny tylko wtedy, kiedy było to naprawdę potrzebne. Generalnie był to bardzo dobry wyścig w jego wykonaniu.
Na 12 okrążeń przed metą kierowca z Perth wyprzedził ostatniego zawodnika stojącego mu na drodze do zwycięstwa - Valtteriego Bottasa. Wolff przyznał, że atak był imponujący, jednak mógł skończyć się fatalnie, gdyby nie chłodna kalkulacja ze strony Fina. - Być może manewr na Valtterim był nieco... brutalny. Ostatecznie okazał się być udanym. Postawa Valtteriego pomogła mu jednak w uniknięciu kolizji.
Austriak potwierdził, że weekend w Chinach na torze, który dotychczas odpowiadał samochodom Mercedesa nie wyglądał tak, jak zespół tego oczekiwał. - Jedyny pozytyw, który widzę, to dyspozycja Valtteriego. To było naprawdę niesamowite, nie popełnił żadnego błędu. Wyjazd samochodu bezpieczeństwa okazał się dla nas pechowy.
Na temat manewru Ricciardo wypowiedział się także sam Valtteri Bottas. - Zbliżał się do mnie bardzo szybko, a różnica w tempie była znacząca. Miał bardzo mocny samochód, a na dodatek świeże opony. Nawet jeżeli próbujesz się bronić, to on i tak zwykł wynajdywać miejsce od wewnętrznej strony toru. To była po prostu kwestia czasu.
ZOBACZ WIDEO F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"