FIA przygląda się pit-stopom w Formule 1. "Musimy poprawić kilka kwestii"

Getty Images / Dan Istitene / Na zdjęciu: zespół Ferrari podczas przedsezonowych testów w Barcelonie
Getty Images / Dan Istitene / Na zdjęciu: zespół Ferrari podczas przedsezonowych testów w Barcelonie

Potrącenie przez Kimiego Raikkonena jednego z mechaników Ferrari podczas Grand Prix Bahrajnu może mieć wpływ na pit-stopy w Formule 1. Ogrom problemów w alei serwisowej w tym roku sprawił, że FIA szuka sposobu na poprawę bezpieczeństwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Problemy z odkręceniem tylnego koła w samochodzie Kimiego Raikkonena  sprawiły, że Fin otrzymał zielone światło w momencie, gdy jego pojazd nie był przygotowany do opuszczenia alei serwisowej. W tej sytuacji 38-latek potrącił jednego z mechaników Ferrari, który trafił do szpitala ze złamaną lewą nogą.

To jednak nie jedyny problem podczas pit-stopu w tym roku. W Australii Kevin Magnussen oraz Romain Grosjean opuścili garaże Haasa ze źle dokręconymi kołami i po chwili musieli zrezygnować z dalszej jazdy. Podobnie zachował się McLaren względem Stoffela Vandoorne'a w Chinach.

Ogrom takich sytuacji sprawił, że FIA postanowiła zająć się pit-stopami. - Musimy poprawić kilka kwestii, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo błędów. Myślę, że czegoś się nauczyliśmy z tych sytuacji, jakie miały miejsce do tej pory. Musimy przeanalizować sytuację, aby być pewnym tego, że to co chcemy zrobić przyniesie efekty - mówi Charlie Whiting, dyrektor wyścigowy F1.

Jak niedawno określił Robert Kubica, pit-stopy stały się wyścigiem w wyścigu. Każdy z zespołów chce dokonać jak najszybciej zmiany opon u swojego kierowcy, bo to dla niego szansa, by zyskać nieco czasu w walce o lepsze pozycje.

Wymiana opon stała się przy tym procesem, w którym ogromną rolę odgrywają czujniki. To one sygnalizują czy koło zostało ściągnięte, a następnie nałożone nowe. System bywa jednak awaryjny, co pokazał przykład Raikkonena. W Bahrajnie mechanicy mieli bowiem problem ze ściągnięciem opony, a komputer uznał, że został już zamontowany nowy komplet. Dlatego "Iceman" zobaczył zielone światło, zezwalające na opuszczenie pit-stopu.

Whiting chce udoskonalić ten proces. Na kole miałby zostać zamontowany dodatkowy czujnik. Jeden sprawdzałby czy nakrętka odpowiednio zamocowała koło. Drugi sprawdzałby jej położenie, na wypadek gdyby doszło do jakiejś pomyłki. - Używasz dwóch czujników, by powiedzieć mechanikowi, że faktycznie doszło do wymiany koła, on naciska przycisk, a samochód dostaje zgodę na wyjazd - tłumaczy Whiting.

Jeden z pomysłów zakłada też, aby od 2021 roku, kiedy to w F1 zaczną obowiązywać nowe przepisy, wprowadzić jednolity system wymiany kół. Wpłynęłoby to pozytywnie na bezpieczeństwo i gwarantowało FIA większą kontrolę nad procesem wymiany ogumienia. Whiting nie jest jednak orędownikiem tej idei.

- Nie sądzę, aby w tym przypadku konieczne było ujednolicenie przepisów. Musimy się po prostu upewnić, że nie będzie sytuacji, w której ktoś daje zielone światło, a tak naprawdę koło nie jest zamontowane. Tyle - dodaje dyrektor wyścigowy F1.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy

Komentarze (3)
avatar
arniUT
17.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Prosta sprawa to co ma już E-Formuła. Np. wymiana opon musi trać minimum 5 sekund i problem z nie dokręceniem kół się skończy. 
avatar
Katon el Gordo
17.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli świadomie wypuszcza się zawodnika na tor z niedokręconym kołem to jest to "łobuzerka" i szafowanie ludzkim bezpieczeństwem a nawet życiem. Trzeba opracować procedury i stworzyć urządzenia Czytaj całość
avatar
Kri100
17.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mogłaby technika wymian opon z F1 przenieść się do serwisów ogumienia w Polsce. Skończyłyby się kolejki jesienią i wiosną :)