O krok od tragedii w Baku. "To najgorszy moment w mojej karierze" (wideo)

Materiały prasowe / Toro Rosso / Na zdjęciu: Pierre Gasly na torze w Baku
Materiały prasowe / Toro Rosso / Na zdjęciu: Pierre Gasly na torze w Baku

W kwalifikacjach do wyścigu o Grand Prix Azerbejdżanu doszło do niebezpiecznej sytuacji. Wszystko za sprawą nieodpowiedzialnej jazdy Brendona Hartleya. Niewiele brakowało, a w kierowcę Toro Rosso z pełnym impetem uderzyłby Pierre Gasly.

Do incydentu doszło pod koniec Q1 przed zakrętem numer piętnaście. Brendon Hartley po wcześniejszym uderzeniu w ścianę i uszkodzeniu przedniej lewej opony jechał z małą prędkością, ale pozostawał na linii wyścigowej. Jadący za nim Pierre Gasly nie był tego świadom i w ostatniej chwili zobaczył kolegę z ekipy Toro Rosso.

Gasly w niecenzuralnych słowach wyraził się o postawie partnera, a ten po chwili przepraszał swoich inżynierów przez radio. - To było naprawdę przerażające. Najgorszy moment w mojej karierze. Nie wiedziałem, czy Brendon skręci w lewo, czy w prawo. Nie wiem, co się z nim stało. Zwolnił, został na linii wyścigowej, a ja jechałem z prędkością 320 km/h - opowiadał po zakończeniu kwalifikacji francuski kierowca.

Gdyby nie świetny refleks Gasly'ego, na ulicznym torze w Baku doszłoby do tragedii. - Brendon niemal się zatrzymał w pewnym momencie, próbowałem go omijać, ale byłem pewien, że się rozbijemy. Już widziałem siebie jak frunę w powietrzu. Nie wiem jak uniknąłem kontaktu, ale to był przerażający moment - dodał reprezentant ekipy z Faenzy.

22-latek podkreślił, że nie ma pretensji do Hartleya o ten incydent, ale Nowozelandczyk powinien w przyszłości zwrócić większą uwagę w takiej sytuacji. - Jeśli miał przebitą oponę, to nie miał łatwego zadania. Na pewno nie zrobił tego celowo, ale pozostał na linii wyścigowej. Nie byłem przez to pewien czy zamierza z niej zjechać. Może następnym razem dystans między nami w kwalifikacjach powinien być większy - dodał Gasly.

Po zakończeniu walki o pole position Hartley nie owijał w bawełnę i przyznał się do błędu. - To była jakaś katastrofa. Jestem wkurzony z tego powodu. Wcześniej nie udało mi się złożyć idealnego okrążenia, bo miałem ciągle żółte flagi. Potem trafiłem w ścianę. Wiedziałem, że mam problem z lewą oponą. Zwolniłem, ale nie byłem świadom, że Pierre jest tak blisko mnie. Jechałem na pół gwizdka, bo próbowałem zrozumieć jak duży jest problem z oponą u mnie. Niestety, z powodu ścian, nie widziałem, że ktoś nadjeżdża - wytłumaczył się kierowca z Nowej Zelandii.

28-latek przeprosił Gasly'ego za spowodowanie niebezpiecznej sytuacji i ma nadzieję, że więcej się ona nie powtórzy. - Popełniłem ogromny błąd. Przepraszam go za to. Jestem mu winien te przeprosiny. Przeszkodziłem mu w jeździe, zepsułem jego okrążenie i prawie spowodowałem wypadek - zakończył.

ZOBACZ WIDEO: F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"

Źródło artykułu: