Liberty Media planuje w ciągu kilka lat poważnie rozszerzyć obecny kalendarz mistrzostw świata. Obecni szefowie F1 od kilku miesięcy prowadzą negocjacje z władzami i właścicielami obiektów, na których bolidy mogą pojawić się już w latach 2019-2020.
Najwięcej szans na debiut w Formule 1 daje się obecnie Miami, gdzie w przyszłym tygodniu lokalne władze będą głosować nad poparciem wieloletniego kontraktu na wyścigi F1. Prócz ekspansji w USA, Liberty chce również wzmocnić pozycję Azji w kalendarzu, przez co traktuje bardzo poważnie ofertę Wietnamu, gotowego zorganizować wyścig w Hanoi.
Wokół rozmów o nowych lokalizacjach dla F1, pojawiły się wątpliwości jaki los może czekać europejskie rundy, jeśli okaże się, że kalendarz jest zbyt rozpięty. O swój los co roku drżą Niemcy, a umowy ważnej po sezonie 2018 nie ma wciąż GP Belgii na torze Spa-Francorchamps.
Szef F1, Chase Carey w rozmowie z "Motorsport" zapewnił jednak, iż ewentualne pojawienie się wyścigu w Miami nie będzie miało wpływu na to, co dzieje się w Europie. - Od samego początku jasno określiliśmy swoje cele i ambicje jeśli chodzi o rozwój F1 w Stanach Zjednoczonych i Azji - powiedział Carey.
- Jesteśmy dumni z wyścigu jaki organizujemy w Teksasie, ale rozmawialiśmy o nowych lokalizacjach i najczęściej powtarzały się tutaj Nowy Jork, Miami i Las Vegas. Ale żeby było jasne, nic nie wydarzy się kosztem Europy - która jest ojczyzną tego sportu i jego fundamentem. Tak długo jak będzie zależało to ode mnie, ta sytuacja się nie zmieni - dodał.
Liberty Media wierzy tak samo, że poza Europą istnieją ogromne możliwości dla promocji Formuły 1, ale będzie to możliwe tylko dzięki organizacji nowych wydarzeń na innych kontynentach.
- W Europie F1 jest silnym sportem, ale wierzymy, że są możliwości jego rozwoju w takich miejscach jak Chiny czy USA, dwóch największych gospodarek medialnych na świecie - zaznaczył Carey. - Podczas niedawnej wizyty w Szanghaju podjęliśmy pewne kroki, aby to zrobić. Podobnie zamierzamy uczynić w USA. Miami dla przykładu byłoby wspaniałym miastem do organizacji wyścigu - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Moi kibice są ewenementem