Pod koniec kwietnia FIA oczyściła Scuderia Ferrari z zarzutów o celowe wydmuchiwanie spalin w kierunku tylnego skrzydła. W trakcie weekendu w Azerbejdżanie bolid SF71H przeszedł pod tym kątem kontrolę pod okiem delegata technicznego FIA Jo Bauera. - Mogę zapewnić, że samochód Ferrari jest w stu procentach legalny - potwierdził Bauer.
Rywale nie wierzą jednak w nagłą metamorfozę włoskiego zespołu, który wygrał 2 z 4 wyścigów na otwarcie sezonu, triumfując przy tym trzy razy z rzędu w sesjach kwalifikacyjnych.
Według informacji "Auto Motor und Sport" Red Bull Racing ma wątpliwości co do legalności kształtu wstecznych lusterek w tegorocznym Ferrari. Po wyścigu w Azerbejdżanie interwencję podjął z kolei Mercedes, który może mieć największą wiedzę na temat sprytnych rozwiązań w samochodzie z Maranello.
- Istnieje możliwość, że był szef działu jednostek napędowych w Ferrari, Lorenzo Sassi, który pracuje od kwietnia dla Mercedesa, zaczął mówić - uważa korespondent F1, Michael Schmidt. - Temat legalności bolidu Ferrari może zająć F1 na kilka tygodni.
Mercedes ma poważne obawy o projekt baterii w samochodzie Włochów, które mogą produkować większą energię niż dozwolone regulaminem 4 megadżule. Ponadto kontrowersje budzi turbosprężarka, który w ma wydmuchiwać powietrze w taki sposób, aby kierowało się ono na tylne skrzydło.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"