Mercedes choć posiada najbardziej konkurencyjny samochód w stawce, to nie ma wciąż pewności co do obsady żadnego ze swoich bolidów na sezon 2019. Najbliżej kontraktu jest Lewis Hamilton, który jak zapewnia szefostwo, musi tylko znaleźć czas na to, by zasiąść do rozmów i złożyć swój podpis pod umową.
- Nie mamy żadnej presji czasowej, a stanie się to w 110 procentach - oznajmił na łamach "Bild am Sonntag" Niki Lauda. - Ustaliliśmy wszystkie szczegóły i nie ma znaczenia dla nas czy podpisze ten kontrakt teraz czy za trzy tygodnie - podkreślił.
Austriak jest również przekonany do osoby Valtteriego Bottasa, który świetnie zaczął tegoroczny sezon. - W trzech rundach przed Hiszpanią był szybszy od Lewisa. Jeśli spojrzymy na niego obiektywnie, to wygląda to naprawdę dobrze. Przypomina Rosberga - dodał Lauda.
Fińskiego kierowcę chwali też szef zespołu, Toto Wolff, choć w Barcelonie Austriak prostował jeden ze swoich ostatnich wywiadów, w którym miał zapewnić, że to właśnie Bottas lub któryś z młodych kierowców ze wsparciem Mercedesa dostanie bolid w 2019.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"
- Będziemy lojalni wobec kierowców związanych z nami - zapowiedział Wolff. - Ale naturalnie będzie przyglądać się innym. Daniel (Ricciardo) jest zdecydowaniem jednym z nich. Podkreślam jednak, że lojalność będzie dla nas najważniejsza.
- Valtteri mógł wygrał w tym roku już dwa Grand Prix i radził sobie dobrze również w Barcelonie. To naprawdę solidna para rąk - zachwalał swojego obecnego kierowcę.
Po weekendzie na torze Catalunya w Montemelo wyjaśniła się chyba na dobre, kwestia zainteresowania Mercedesa osobą Fernando Alonso. Hiszpana w swoim zespole nie widzi bowiem Toto Wolff. - To świetny kierowca, ale wciąż siedzi w nim trauma po nieudanych poprzednich związkach z innymi zespołami. Gdyby nie to, to miałby na koncie już dziesięć mistrzostw - powiedział Wolff.
- F1 stała się grą w której liczą się coraz mocniej wspólne relacje i potrzebna jest długofalowa strategia. Myślę, że Fernando nadal cierpi z powodu tego co spotkało go 10 lat temu, nawet jeśli dzisiaj jest już zupełnie inną osobą - dodał.