Łukasz Kuczera: Robert Kubica w roli strażaka. Trudno gasić pożar co dwa miesiące (komentarz)

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica w rozmowie z inżynierem Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica w rozmowie z inżynierem Williamsa

Podsumowanie sytuacji Williamsa po zakończeniu testów w Barcelonie nie jest łatwe. Z jednej strony Robert Kubica był najszybszym kierowcą brytyjskiej ekipy. Z drugiej, model FW41 nadal traci spory dystans do czołówki.

Gdy Robert Kubica podejmował się próby powrotu do Formuły 1, to wielu ekspertów podkreślało, że jego historia jest gotowym scenariuszem na film. Parę miesięcy od momentu, w którym 33-latek został kierowcą rezerwowym Williamsa, materiału mamy tyle, że można z tego spokojnie zrobić serial. I to taki na co najmniej kilka sezonów.

Bo jeszcze zimą niektórzy wylewali wiadro pomyj na Brytyjczyków z Grove za to, że wybrali pieniądze Siergieja Sirotkina, a nie talent polskiego kierowcy. Gdy jednak okazało się jak niekonkurencyjny jest tegoroczny samochód Williamsa, doszła refleksja, że może lepiej, iż Kubica nie jeździ nim na co dzień. Bo 33-latek byłby łatwym celem do ataku, biorąc pod uwagę jego długą nieobecność w F1.

Kubica robi jednak wszystko, co w jego mocy i przy okazji pokazuje szefom, że najlepszego kierowcę trzymają na ławce rezerwowych. Trudno o inne wnioski, skoro Polak w piątkowym treningu był szybszy od Strolla i Sirotkina, skoro w środowym teście z łatwością rozprawił się z czasem ustanowionym przez Olivera Rowlanda.

Ktoś powie, że to tylko testy, że nie wiemy ile paliwa w swoim samochodzie miał Kubica i tak dalej. Argumenty, które słyszeliśmy już zimą. Wtedy choć jego wynik był lepszy od Sirotkina, to niektórzy zawzięcie podkreślali, że "wewnętrzna analiza Williamsa" pokazała lepsze tempo Rosjanina. Dlatego lepiej dla Polaka, gdy to on kończy kilkudniowy pobyt na torze Catalunya z najlepszym czasem wśród reprezentantów ekipy z Grove. Bo gdyby było na odwrót, krytycy Kubicy otrzymaliby do ręki argumenty, że nie jest on wybawieniem dla zespołu.

Gorzej, jeśli popatrzymy, w którym miejscu znajduje się Williams. W F1 nie zrobi się kilku kroków naprzód, więc nie należało oczekiwać, że poprawki w modelu FW41 przywiezione do Barcelony sprawią, że brytyjska ekipa nagle zamelduje się w środku stawki. Kubica był w piątek najszybszy z reprezentantów Williamsa, ale był też przedostatni w całej stawce. Tracił do najszybszego Valtteriego Bottasa 3.3 s. Trudno zatem się dziwić, że po wyjściu z samochodu polski kierowca mówił o braku przyjemności z jazdy i że FW41 prowadzi się w sposób żenujący.

I znowu. Kubica w ciągu testów zyskał sekundę do Fina, bo w środę jego strata do kierowcy Mercedesa wynosiła już "tylko" 2.3 s. Jednak inni też robią postępy. Wystarczy popatrzeć na młodego Charlesa Leclerca. Monakijczyk dysponuje równie kiepskim samochodem, bo Alfa Romeo Sauber obok Williamsa to najsłabszy zespół w stawce. Leclerc w piątkowym treningu miał stratę do Bottasa na poziomie 2.5 s. W testach wynosiła ona już tylko 2 s. i 20-latek znalazł się przed Kubicą.

Lepsi od krakowianina byli też młodzi kierowcy jak Nicholas Latifi czy Nikita Mazepin, co tylko pokazuje niedoskonałości maszyny Williamsa. Bo jeszcze przed rokiem, gdy Kubica i Latifi jeździli modelem Renault na Węgrzech, Polak nie miał problemów z wykręceniem lepszego czasu od Kanadyjczyka.

Kubica jest dla Williamsa strażakiem, który został wezwany do gaszenia ognia, który zaprószyli inni. Chociaż zimą szefowie brytyjskiej ekipy powtarzali, że brak doświadczenia u Strolla i Sirotkina nie jest przeszkodą i przed nimi wielki sezon w F1, to gdy zaczynają się kłopoty, to posiadanie Polaka w odwodzie jawi się jako idealna opcja awaryjna. Bo jeśli Brytyjczycy mają jeszcze jakiekolwiek nadzieje na uratowanie tego sezonu, to właśnie dzięki 33-latkowi, gdyż mając na testach Kanadyjczyka i Rosjanina, którzy o rozwijaniu samochodu F1 wiedzą niewiele, trudno byłoby oczekiwać postępów.

Problem w tym, że Kubica nie ugasi pożaru, jeśli będzie wzywany do akcji raz na dwa miesiące. 33-latek jeździł modelem FW41 na początku marca w Barcelonie, kolejną okazję dostał w połowie maja na tym samym obiekcie, a następną otrzyma na przełomie czerwca i lipca podczas Grand Prix Austrii. To za mało.

- Czasem ludzie zapominają, że sporty motorowe to sport. Każdy z nas trenuje i robi to tak często, jak to tylko możliwe. Wiem, że gdybym tylko miał możliwość ścigania się samochodem co tydzień, tak jak pozostali kierowcy, to miałbym większe pole do poprawy. Widziałem to podczas zimowych testów i widzę to teraz. Jeśli czegoś mi brakuje, to tylko dlatego, że robię to raz na dwa miesiące - mówił jeszcze w piątek Kubica.

To jasny sygnał. Wysłany już nie tylko w kierunku szefów Williamsa. Kubica może być jeszcze szybszy. Potrzebuje tylko odrobiny wiary i szansy. Jeśli w tym roku nie dadzą mu jej szefowie ekipy z Grove, to być może w kolejnym sezonie skorzysta ktoś inny, a Brytyjczycy będą pluć sobie w brodę. Bo tak jak dobry piłkarz nie lubi siedzieć na ławce rezerwowych, tak Kubica długo nie zadowoli się rolą testera, jeśli widzi na co go stać w porównaniu do Strolla i Sirotkina.

Łukasz Kuczera

ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"

Komentarze (3)
avatar
jj szatanek
17.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ludzie z Haas powinni pomyśleć i już rozmawiać z Bercikiem. Poprawią razem i tak już niezły bolid i miejsca na podium mogą być dla nich realne. Ja bym wybrał HAAS, ewentualnie Mclaren