Honda chce pomóc Brendonowi Hartleyowi. Nieciekawa sytuacja kierowcy Toro Rosso

Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Brendon Hartley
Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Brendon Hartley

Brendon Hartley może mówić o ogromnym pechu. Po wypadku z sobotniego treningu przed wyścigiem o Grand Prix Hiszpanii kierowca Toro Rosso otrzymał trzeci silnik w tym roku. Sięgnięcie po kolejną jednostkę skutkować będzie karami.

Do wypadku Brendona Hartleya doszło podczas sobotniego treningu przed wyścigiem o Grand Prix Hiszpanii, kiedy to Nowozelandczyk popełnił błąd i wypadł z toru. 28-latek uderzył w bandę z ogromną prędkością, przez co w jego maszyna została kompletnie zniszczona.

Kierowca Toro Rosso przegapił z tego powodu kwalifikacje, ale wrócił do rywalizacji w niedzielnym Grand Prix. Tyle, że z kompletnie nowym częściami, bo Honda musiała w jego pojeździe wymienić m. in. silnik, turbosprężarkę, MGU-H, MGU-K oraz baterię.

Dla Nowozelandczyka jest to już trzeci komplet komponentów w tym roku, bo w inaugurującym sezon Grand Prix Australii miał on problemy z silnikiem. Wtedy Honda dokonała analizy swojej jednostki i postanowiła w niej wymienić szereg podzespołów. Jeśli 28-latek sięgnie po kolejną nową partię, to złamie regulamin i będzie to skutkować przesunięciem na polach startowych.

Honda zapewnia jednak, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby Hartley nie musiał sięgać po czwarty silnik w tym roku. - Zastanawiamy się nad kilkoma opcjami. Sprawdzimy tę rozbitą jednostkę napędową. Jednak wygląda na to, że uszkodzenia w niej są ogromne. Wykonamy pracę po swojej stronie, a potem zastanowimy się z Toro Rosso jak sobie poradzić z tą sytuacją. Tym bardziej, że nie wiemy, co będzie w kolejnym wyścigu - powiedział Toyoharu Tanabe, dyrektor techniczny Hondy.

Japończycy planują też wprowadzenie szeregu poprawek do swojego silnika przy okazji wyścigu o Grand Prix Kanady, który odbędzie się w czerwcu. Ma on dysponować większą mocą, a to wiąże się z wymianą MGU-H. Jeśli Honda włoży nowe części do samochodu Hartleya, to Nowozelandczyk straci 10 pozycji na starcie do pierwszego wyścigu, w którym będą one zamontowane.

Jeśli jednostka napędowa w samochodzie Hartleya wytrzyma jeszcze kilka wyścigów, to Toro Rosso mogłoby dokonać wymiany przy okazji Grand Prix Belgii, bo tor Spa-Francorchamps sprzyja wyprzedzaniu. Dlatego też prawdopodobne przesunięcie na tył stawki nie byłoby wielką przeszkodą dla Hartleya. Realizacja tego planu wymaga jednak, by Nowozelandczyk przejechał bez jakichkolwiek problemów mechanicznych aż osiem Grand Prix.

- Tak naprawdę, to jeszcze o tym nie myślałem. Nie wiem jak ta obecna sytuacja wpływa na nasze dalsze plany i wprowadzenie nowych części - przyznał ostatnio Hartley.

ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"

Źródło artykułu: