Podczas weekendu wyścigowego na torze Catalunya po raz pierwszy w tym sezonie McLaren zdołał awansować do Q3 za sprawą dobrej jazdy Fernando Alonso. Ostatecznie w kwalifikacjach hiszpański kierowca wykręcił ósmy czas. 36-latek powtórzył ten rezultat w późniejszym wyścigu.
Alonso dojechał do mety za plecami Kevina Magnussena oraz Carlosa Sainza. Były mistrz świata jest jednak przekonany, że dzięki poprawkom w modelu MCL33, już wkrótce będzie on w stanie rywalizować na równi z przedstawicielami Haasa i Renault.
- Wiedzieliśmy, że nasze aktualizacje zapewnią nam lepszą pozycję w środku stawki. Wykonaliśmy dobry krok naprzód. Mieliśmy 0.8 s. straty do Renault w kwalifikacjach w Baku, wcześniej w Chinach różnica wynosiła 0.9 s. W Hiszpanii byliśmy już na równi, dlatego myślę, że dogoniliśmy Renault. Prawdopodobnie też jesteśmy w zasięgu Haasa - stwierdził Alonso.
Hiszpan nie ukrywa jednak, że McLarenowi wciąż daleko do czołowej trójki. - Mercedes, Ferrari i Red Bull wciąż rozwijają swoje samochody. Robią to w takim samym tempie jak my, więc w tym przypadku ta strata pozostała taka sama - dodał.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"
Niewiele jednak brakowało, a w Hiszpanii kierowca z Oviedo bardzo szybko zakończyłby rywalizację. Już na pierwszych metrach Alonso był bliski uderzenia w Romaina Grosjeana. Kierowca McLarena ratował się przed wypadkiem, przez co spadł na jedenastą lokatę. Później bardzo długo nie potrafił sobie poradzić z Charlesem Leclercem, co zrujnowało jego wyścig.
- Byłem za Leclercem przez połowę wyścigu i nie było łatwo. Wciąż brakuje nam prędkości na prostych, stąd mamy problemy z wyprzedzaniem. To jest coś nad czym pracujemy. Znamy naszą słabość i mamy nadzieję, że wkrótce znajdziemy rozwiązanie tego kłopotu - zakończył.