Niemcy mówią "dość". Wyścig F1 na Hockenheim pod znakiem zapytania

PAP/EPA / ALEJANDRO GARCIA / Na zdjęciu: Lewis Hamilton na torze Catalunya
PAP/EPA / ALEJANDRO GARCIA / Na zdjęciu: Lewis Hamilton na torze Catalunya

Przyszłość wyścigu o Grand Prix Niemiec na torze Hockenheim stoi pod znakiem zapytania. Organizatorzy zapowiadają, że nie podpiszą nowego kontraktu, jeśli jego warunki będą identyczne jak do tej pory.

W tym artykule dowiesz się o:

Umowę z zarządcami toru Hockenheim podpisywał jeszcze Bernie Ecclestone. Na jej mocy doszło do zmiany organizatora wyścigu o Grand Prix Niemiec, bo wcześniej zawody odbywały się na Nurburgringu. Na Hockenheim królowa motorsportu zawitała w roku 2014 i 2016. Za to w sezonach 2015 i 2017 kierowcy nie rywalizowali w Niemczech.

W tym roku Formuła 1 wraca do Niemiec po rocznej przerwie, ale niewykluczone, że na krótko. Działacze już zapowiedzieli, że nie podpiszą nowej umowy, jeśli jej warunki będą podobne do obecnych.

- Chcielibyśmy gościć w przyszłości F1, ale kluczową kwestią jest to, że nie możemy  kontynuować współpracy na obecnych warunkach. Oczekujemy takiego kontraktu, który zdejmie z nas ryzyko finansowe związane z organizacją tej imprezy. Nie chodzi o opłatę za prawa do wyścigu. Po prostu, nie chcemy ponosić ryzyka strat - zdradził Jorn Teske, dyrektor ds. marketingu na torze Hockenheim.

Teske zdradził, że Hockenheim nie może liczyć na wsparcie podmiotów państwowych przy organizacji wyścigu F1, co jest rzadko spotykane w F1. - Nasz tor nie ma żadnego wsparcia finansowego. Ani od państwa, ani od regionu, ani od firm związanych z tym rejonem. Sami musimy wszystkim zarządzać i załatwiać sponsorów. Z tego powodu w przeszłości ponieśliśmy pewne straty finansowe. Kontrakt był podpisany na 10 lat i został wypełniony, choć zdarzały nam się gorsze lata - dodał Teske.

F1 w Niemczech przeżyła spadek popularności po tym, jak karierę zakończył Michael Schumacher. Wtedy zainteresowanie królową motorsportu zmalało nie tylko wśród widzów przed telewizorami. Sytuacji nie uratowała nawet dominacja Sebastiana Vettela, który zdobył cztery tytuły mistrzowskie z rzędu.

- Nie możemy kontynuować współpracy na tych samych zasadach co kiedyś. Będziemy bardzo szczęśliwi, jeśli nadal będziemy mieć prawo do organizacji wyścigu F1 w Niemczech. Nie chodzi tylko o nas, ale też o fanów. Musimy jednak zmienić podstawy tej kooperacji - zakończył Teske.

Niemiec zasugerował, że zarządcy toru Hockenheim oczekują od Liberty Media innego podejścia do organizacji wyścigów. Możliwe jest zniesienie opłat za prawa do zawodów w zamian za podzielenie się zyskami ze sprzedaży biletów.

ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"

Komentarze (1)
avatar
bigel10
22.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
i dobrze im tak. Tor dla amatorow otwieraja 2 max 3 razy do roku, ale jak jest juz otwarty to jest az za duzo chetnych do jazdy za oplata. Motocyklisci nie maja gdzie sie scigac, wiec szukaja i Czytaj całość