Początek sezonu ułożył się po myśli Ferrari. Dwa wygrane wyścigi sprawiły, że Sebastian Vettel przewodził klasyfikacji generalnej mistrzostw świata, a w padoku zaczęło się sporo mówić o zmianie trendu i końcu dominacji Mercedesa.
Jednak to zespół z Brackley ma obecnie powody do radości. Lewis Hamilton triumfował w Baku i Barcelonie, podczas gdy Vettel w tych wyścigach notował gorsze rezultaty. W efekcie Brytyjczyk ma już 17 punktów przewagi nad swoim najgroźniejszym rywalem. Z kolei w klasyfikacji konstruktorów Mercedes wyprzedza Włochów o 27 "oczek".
- Po raz pierwszy w tym sezonie zdarzyło się tak, że Mercedes dominował od początku do końca weekendu. Barcelona to była druga wygrana zespołu w tym roku, ale jej styl był bardziej imponujący niż wcześniej w Baku. Hamilton i Bottas w Hiszpanii pokazali błysk, to co widzieliśmy wcześniej w kwalifikacjach w Melbourne na początku sezonu, czyli pełny potencjał samochodu Mercedesa - ocenił Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.
Brytyjczyk jest jednak przekonany, że to nie koniec emocji w tegorocznej kampanii. - Czy to punkt zwrotny, po tym jak po czterech Grand Prix wydawało się, że Ferrari jest najmocniejsze? Nie. Myślę, że Ferrari będzie konkurencyjne w Monako, podobnie jak Red Bull - dodał.
Co ciekawe, Brawn w przeszłości był szefem zarówno Ferrari, jak i Mercedesa. - W Hiszpanii zespół z Maranello miał spadek formy. Jednak podczas wcześniejszych weekendów zawsze walczyli o pole position, wygrywając trzy z czterech kwalifikacji. Liczyli się w walce o zwycięstwa, co sugerowało, że SF71H jest najlepszym samochodem w stawce. W Monako Ferrari wróci do tego rytmu, dzięki któremu znów będzie walczyć o zwycięstwo - zakończył dyrektor sportowy F1.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"