Wypadek Maxa Verstappena w sobotniej sesji treningowej przed GP Monako praktycznie pogrzebał szanse Red Bulla na drugi w historii dublet na ulicach Księstwa. O ile Daniel Ricciardo wykonał swój plan zdobywając w sobotę pole position, to Holender nie miał nawet okazji wsiąść do samochodu, ponieważ zespół nie miał wystarczająco czasu, by doprowadzić go do stanu używalności.
Jeśli w wyścigu nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to Verstappen jadąc z końca stawki nie wdrapie się nagle na podium. Red Bull tym samym po raz kolejny w tym sezonie zgubi punkty z powodu nierozwagi 20-latka.
- Musi się nauczyć, że nie zawsze trzeba jeździć na limicie - powiedział Helmut Marko, który po trzecim treningu nie chciał widzieć na oczy młodego kierowcy z Holandii. - Wszystkie dotychczasowe incydenty z jego udziałem są różne od siebie, ale ten z Monako z pewnością nie był potrzebny - dodał.
Austriak zaczyna się poważnie martwić liczbą kontrowersyjnych sytuacji z udziałem młodego kierowcy, uznawanego za jeden z największych talentów ostatnich lat. - Myślę, że nie jest wystarczająco cierpliwy. Zawsze chce być najszybszy, ale wyniki zostają ogłoszone dopiero na mecie. Musi nauczyć się lepiej oceniać sytuacje - powiedział Marko.
Red Bull zaplanował specjalne spotkanie z kierowcą po zakończeniu weekendu w Monako. Zapytany czy Verstappen zrozumiał już, że jest problem z jakim musi sobie poradzić, Marko odparł: - Problem to może niewłaściwe słowo. Sytuacje jakie miały miejsce z jego udziałem były zawsze inne, ale wszystko działo się z tego powodu, że brakowało mu cierpliwości - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Maciej Rybus w doskonałej formie. Może być kluczowym zawodnikiem w Rosji