Od kilku tygodni media spekulują o możliwych roszadach w Toro Rosso, gdyż słabe wyniki w barwach tego zespołu notuje Brendon Hartley. W kontekście zastąpienia Nowozelandczyka wymieniano m. in. nazwiska Pascala Wehrleina oraz Roberta Kubicy.
Krakowianin o tym fakcie dowiedział się od znajomych. - Nie zwracam na to uwagi. Kiedy ta pogłoska zaczęła się rozprzestrzeniać, to otrzymałem wiadomości od przyjaciół z pytaniem czy coś jest na rzeczy. Jednak nie ma w tym nic prawdy - powiedział Kubica w rozmowie z francuskimi mediami.
33-latek obecnie koncentruje się na pracy na rzecz Williamsa, gdzie pełni rolę kierowcy rezerwowego. Kubica nie ukrywa, że jego celem pozostaje powrót do regularnego ścigania i być może będzie to możliwe w sezonie 2019. Dlatego też polski kierowca nie żałuje, że na początku roku odrzucił propozycję jazdy w WEC.
- Nie żałuję tego. Po wysiłku jaki podjąłem i poświęceniach jakie się z tym wiązały, podpisanie kontraktu z Williamsem było dla mnie najlepszym wyborem. Chciałem być w stu procentach skoncentrowany na moich nowych obowiązkach i uniknąć rozproszenia mojej uwagi. Bo wiemy jaki jest mój cel. Zobaczymy co przyniesie przyszłość, ale wolę nie sięgać daleko myślami do przodu. W tej chwili czerpię przyjemność z tego, co robię. To najważniejsze - dodał Polak.
Kubica nie ukrywa jednak, że obecne wyniki ekipy z Grove są poniżej oczekiwań, ale Williams robi wszystko, aby wyjść z kryzysu. - Obecna sytuacja zespołu nie jest taka, na jaką liczyliśmy. Myślę, że musimy poprawić samochód w każdym aspekcie. Naszym celem jest zidentyfikowanie problemów i osiąganie dalszych postępów. Trudno to osiągnąć, pracując jednocześnie nad wszystkimi detalami. Dlatego skupiamy się na naszych największych słabościach - podsumował.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Jakub Błaszczykowski dla WP SportoweFakty: Nie mogłem wstać z łóżka bez tabletek. Nie myślałem nawet o treningu