Brendon Hartley może spać spokojnie. "Stał się konkurencyjnym kierowcą"

Helmut Marko zdradził, że Toro Rosso brało pod uwagę wcześniejsze zakończenie współpracy z Brendonem Hartleyem. Nowozelandczyk ma jednak czynić postępy w swojej jeździe, dzięki czemu jego posada w zespole jest bezpieczna.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Brendon Hartley Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Brendon Hartley
Kiepskie wyniki Brendona Hartley sprawiły, że od początku sezonu w padoku F1 sporo mówiło się o możliwym wyrzuceniu Nowozelandczyka z Toro Rosso. Wśród kandydatów na miejsce 28-latka wymieniano nazwiska takich kierowców jak Robert Kubica, Pascal Wehrlein czy Lando Norris

Kierownictwo zespołu z Faenzy konsekwentnie zaprzeczało tym plotkom, ale teraz Helmut Marko wyjawił, że przyszłość Hartleya faktycznie była zagrożona. Kierowcę z Nowej Zelandii uratował fakt, że zaczął on notować postępy.

- Gdyby trajektoria nie uległa poprawie, musielibyśmy poszukać gdzieś jakiejś alternatywy. Jednak tak nie jest. Brendon stał się konkurencyjnym kierowcą - powiedział doradca Red Bulla ds. motorsportu.

Austriak jest zdania, że Hartley mógł zademonstrować dobrą dyspozycję w Kanadzie, jednak jego wyścig na torze im. Gillesa Villenueve'a zakończył się już na pierwszym okrążeniu. Wszystko z powodu wypadku, do którego doprowadził Lance Stroll.

- Stroll był zaangażowany w tamte wydarzenia. Jedenaste miejsce Gasly'ego w tym wyścigu jest zachęcające, a przecież Hartley wyglądał w ten weekend nieco lepiej od Pierre'a - ocenił dyspozycję kierowców Toro Rosso.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Ogromna presja narzucona na Lewandowskiego. "Robert chciałby zagrać wielki mecz z Senegalem"
Czy Brendon Hartley straci miejsce w Toro Rosso przed końcem sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×