W tym sezonie Valtteri Bottas miał szanse na odniesienie zwycięstwa w Chinach oraz Azerbejdżanie. Podczas wyścigu rozgrywanego w Szanghaju doszło jednak do neutralizacji, w trakcie której va banque zagrali kierowcy Red Bull Racing. Skorzystanie z nowego kompletu opon sprawiło, że na ostatnich okrążeniach tempo podkręcił Daniel Ricciardo i to on triumfował w Azji.
Jeszcze większy pech spotkał kierowcę Mercedesa w stolicy Azerbejdżanu. Na ulicznym torze w Baku 28-latkowi wybuchła opona, gdy znajdował się na czele stawki.
Być może Fin doczeka się pierwszej wygranej w Austrii. W sobotnich kwalifikacjach na Red Bull Ringu reprezentant zespołu z Brackley pokonał Lewisa Hamiltona. - Przez cały weekend robiliśmy postępy w ustawieniach samochodu. Mamy nowe części, pracowaliśmy nad ich wprowadzeniem. Wszystko po to, by pojazd był dobrze zbalansowany. Podczas ostatniego przejazdu wiedziałem, że nadal mogę się poprawić i urwać 0,1 s. To się udało - powiedział po kwalifikacjach.
Bottas ma świadomość, że w tym roku szczęście mu nie sprzyja. Fin uważa jednak, że czarna seria kiedyś musi dobiec końca. - Potrzebuję dobrego, czystego startu. To nic szczególnego. Nie trzeba zgrywać bohatera w pierwszym zakręcie. Wystarczy pojechać po swoje. Mogę zapewnić, że jestem spragniony zwycięstwa bardziej niż ktokolwiek inny na polach startowych. Dlatego tym razem zamierzam po nie sięgnąć - dodał.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Rosja nie ustrzegła się błędów przy organizacji. "Kibice nie mieli szans, żeby znaleźć nocleg"