Lewis Hamilton był jedynym kierowcą z czołówki, który nie zawitał do alei serwisowej podczas wirtualnej neutralizacji, do której doszło w końcowej fazie wyścigu o Grand Prix Austrii. W ten sposób kierowca Mercedesa stracił szansę na wygraną na Red Bull Ringu.
James Vowles, główny strateg Mercedesa, przeprosił 33-latka za swój błąd. Próbował w tej sytuacji zmotywować Hamiltona do jazdy na limicie. - Daj z siebie wszystko. Wierzymy w ciebie - mówił przez radio do brytyjskiego kierowcy.
Reprezentant stajni z Grove ostatecznie nie dojechał do mety, bo chwilę później w jego samochodzie doszło do awarii.
Mimo to, lawina krytyki spadła na Vowlesa. W jego obronie stanął Toto Wolff. Szef Mercedesa zapewnił, że jego podwładny nie straci pracy. - Nie musimy wprowadzać zmian. Najważniejsze to zrozumieć dlaczego popełniliśmy błąd, wrócić do tej sytuacji, przeanalizować ją. Nie sądzę, aby taka pomyłka przytrafiła się nam drugi raz. Sytuacja jest złożona. Walczymy z sześcioma samochodami z czołówki i nie jest łatwo. Dla mnie James to jeden z najlepszych strategów w historii i potrzebuje teraz wsparcia - powiedział.
Austriak zdradził, że zespół celowo oddał radio Vowlesowi, by ten zmotywował Hamiltona do szybszej jazdy. - Lewis prowadził wyścig z komfortową przewagą, a nagle znalazł się na czwartym miejscu. To był moment, w którym naprawdę cierpiał. Myśleliśmy, że to jeszcze nie koniec. Chcieliśmy w tej sytuacji wyciągnąć jak najwięcej punktów z tego wyścigu. Oddaliśmy mikrofon Jamesowi, bo mamy taką mentalność. Jesteśmy w stanie przyznać się do błędu, by zamknąć sprawę. W ten sposób chcieliśmy zakończyć temat. Sprawić, by Lewis przestał o tym myśleć - dodał Wolff.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Tuzimek: Rosjanie nie mieli piłkarskich argumentów. Wystarczyła im wola walki i ambicja