Przyszłość Brendona Hartleya w Toro Rosso wydaje się zmierzać ku końcowi wraz z zakończeniem tegorocznej kampanii F1. Nowozelandczyk po słabym początku roku przez moment był zagrożony utratą posady w trakcie sezonu. Spekulowano nawet, że do jego miejsca przymierzany jest Robert Kubica.
Spekulacje wokół Hartley'a zakończyły się jednak na plotkach, a Helmut Marko z Red Bulla zapewnił, że Nowozelandczyk pozostanie w samochodzie do końca roku. Będzie to jednak raczej pierwszy i ostatni pełny sezon kierowcy w F1.
Mający wpływ na obsadę bolidów w satelickiej stajni Red Bulla Marko zdradził, że na jego celowniku znalazł się Brytyjczyk, Dan Ticktum. Ubiegłoroczny zwycięzca wyścigu w Macau, otrzymał w 2017 roku nagrodę McLaren Autosport BRDC dla najlepszego kierowcy młodego pokolenia na Wyspach Brytyjskich.
- Podczas ostatniego weekendu F3 na Norisring, ktoś wjechał w tył jego samochodu, on trafił to szpitala, a mimo to chciał dalej jechać. Ostatecznie wrócił i wygrał wyścig! Jest szalony, ale szybki - opisuje utalentowanego 19-latka Marko. - Ma tylko punkt straty do lidera mistrzostw, ale po drodze spotkały go dwie awarie samochodu.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"
W przypadku Ticktuma, na drodze do jego ewentualnego debiutu w Formule 1 stoją restrykcyjne przepisy dotyczące uzyskania superlicencji przez młodych kierowców. System przyznawania "prawa jazdy F1" nowym zawodnikom powstał, jak na ironię, po pamiętnym debiucie Maxa Verstappena w Toro Rosso, w wieku ledwie 17 lat, co wywołało spore kontrowersje.
Aby sprostać obecnym wymogom FIA Ticktum potrzebuje 40 punktów wywalczonych na przestrzeni trzech ostatnich sezonów, w różnych seriach wyścigowych. Brytyjczyk tymczasem ma w dorobku ledwie 2 "oczka" zdobyte za 6. miejsce w cyklu MSA Formula w 2015 roku.
Ticktum miał szansę na mistrzostwo serii MSA, ale w przedostatniej rundzie na torze Silverstone, w ramach rewanżu na jednym z rywali, wyprzedził kilku przeciwników za samochodem bezpieczeństwa i umyślnie uderzył w samochód swojego oprawcy. Został za to ukarany dwuletnią dyskwalifikacją na występy w wyścigach międzynarodowych, w zawieszeniu na 12 miesięcy. Głównie z tego powodu nie miał szans na wywalczenie żadnych punktów w 2016 i 2017 roku. Red Bull wciąż jednak wierzy w zadziornego Brytyjczyka.
- W Red Bullu wyszukujemy tylko najszybszych kierowców. Jeśli mają mocny charakter, to nam odpowiada. Nie może to być jednak ktoś szalony. W pewnym stopniu udało nam się znormalizować Ticktuma - powiedział Marko.
Gdyby Ticktum skutecznie powalczył o mistrzostwo Formuły 3 w obecnym sezonie, to zapisze w swoim dorobku 30 punktów do starań o superlicencję (wymagane 40). Trudno orzec jak do ewentualnej prośby Red Bulla, o warunkowe udzielenie zgody na debiut Ticktuma w F1, może odnieść się FIA. Federacja od momentu wprowadzenia systemu punktowego w przydzielaniu licencji, nie zezwoliła na żaden wyjątek. W przypadku Brytyjczyka może być o to tym trudniej, ponieważ niedawno był odsunięty od startów za poważne przewinienie.
Spekulowano, że Toro Rosso może również spróbować ściągnąć do siebie 18-letniego Lando Norrisa. Utalentowany Brytyjczyk, notabene mistrz MSA Formula z nieszczęsnego sezonu dla Ticktuma, jest jednak typowany do jazdy w McLarenie w 2019 roku. Zespół z Woking objął go swoim programem szkolenia kierowców. Obecnie Norris jest wiceliderem Formuły 2.