Początek sezonu w wykonaniu Romaina Grosjeana nie należał do udanych. Dość powiedzieć, że Francuz potrzebował aż dziewięciu wyścigów, aby w końcu zdobyć punkty. Jego udany występ w Austrii sprawił, że kierownictwo Haasa odetchnęło z ulgą. Amerykanie, którzy po nieudanych występach wspierali 32-latka, mieli nadzieję, że najgorsze chwile za nim.
Tymczasem Grand Prix Wielkiej Brytanii pokazało, że kierowca z Francji nadal potrafi przysporzyć mnóstwo problemów swojej ekipie. Na pierwszym okrążeniu Grosjean uderzył bowiem w kolegę z zespołu, Kevina Magnussena. Nie dość, że zawodnik zepsuł wyścig Duńczykowi, to sam nie dojechał do mety. Pod koniec rywalizacji zderzył się bowiem z Carlosem Sainzem.
- Nie nazwałbym tego pechem. To robi się frustrujące. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że w końcu pójdziemy w górę, a tymczasem znów lądujemy w śmieciach i musimy wyjść z tej sytuacji. Wydobyć się z takich kłopotów nie jest łatwo, bo to oznacza ciężką pracę. Powinniśmy ją pożytkować na zdobywanie punktów, a nie podnoszenie się po kolejnym upadku - ocenił Gunther Steiner, szef Haasa.
Amerykańska ekipa przed sezonem celowała w czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Kolejne wpadki Grosjeana powodują, że trudno będzie jej zrealizować to zadanie. - Powinniśmy celować wysoko, a zużywamy mnóstwo energii na wychodzenie z problemów. Efekt jest taki, że zamiast iść naprzód, my ciągle musimy gonić - dodał Steiner.
Kontrakt Grosjeana z zespołem wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. Szef Haasa zapewnia, że nadal będzie wspierać Francuza, bo tego potrzebuje ekipa, ale w pewnym momencie przestanie tolerować jego wpadki. - To właśnie muszę robić, bo zespół musi osiągnąć sukces. Nie wiem gdzie znajduje się punkt krytyczny. Jeszcze go nie widzę na horyzoncie. Jednak w pewnym momencie musimy przestać gubić punkty. To jest punkt zwrotny sezonu. Jesteśmy w połowie rywalizacji. Straciliśmy już wystarczająco dużo okazji z powodu własnych błędów. To jest nie do zaakceptowania - podsumował Steiner.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Rosja największym wygranym mundialu. "Czerczesow zrobił to czego zabrakło Nawałce"