Kierowca Ferrari Sebastian Vettel jechał po pewne zwycięstwo w wyścigu na ojczystej ziemi w Hockenheim, gdy nagle na 52. okrążeniu na mokrym torze nie opanował maszyny i w sekcji stadionowej wpadł w żwir, a następnie rozbił się na bandzie.
- To nie był wielki błąd z mojej strony, ale takie były jego konsekwencje, ponieważ musieliśmy wycofać się z wyścigu - mówił Vettel.
- Nie będę miał jednak z tego powodu nieprzespanej nocy. Szkoda tego, bo do tamtego momentu wszystko układało się dla nas idealnie. Deszcz nie był nam dzisiaj potrzebny - dodał.
Vettel po domowym wyścigu w Niemczech stracił - podobnie jak Ferrari - prowadzenie w MŚ. Z Hockenheim wyjeżdża jednak po części zadowolony, wiedząc jaki potencjał pokazał jego zespół.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 84. Rafał Fronia: Denis Urubko na K2 przywłaszczył sobie miesiące naszej pracy. Ma dwie osobowości
- To był bardzo pozytywny weekend dla nas, na którym zaważył jeden moment i mój błąd - powiedział Vettel. - Przepraszam za to zespół, bo on wykonał bez zarzutów swoje zadanie i to ja miałem wszystko w swoich rękach. Mały błąd, ogromne rozczarowanie - podsumował.
Przed następnym wyścigiem na Węgrzech (29 lipca) Sebastian Vettel będzie więc zmuszony odrabiać 17 punktową stratę do Lewisa Hamiltona, choć przed GP Niemiec wyprzedzał Anglika o 8 punktów.