Już w piątkowych treningach reprezentanci Williamsa nie prezentowali najlepszego tempa, ale kierownictwo ekipy z Grove podkreślało, że zapowiadane na sobotę opady deszczu mogą zmienić układ stawki.
Brytyjczycy chcieli jak najlepiej wykorzystać padający deszcz i zastosowali ciekawą taktykę w Q1. Zdała ona egzamin jedynie w przypadku Lance'a Strolla.
- To była trudna sesja dla wszystkich. Wcześnie postawiliśmy na opony przejściowe w obu samochodach i równie szybko okazało się, że lada moment trzeba będzie przejść na slicki. Wybraliśmy ultrasofty, aż po przejechaniu kilku okrążeń zatrzymaliśmy kierowców i wypuściliśmy ich na tor na kolejnym zestawie opon. To dało nam przewagę, bo Lance wykręcił na tyle dobry czas, że awansował do Q2 - powiedział Paddy Lowe, dyrektor techniczny zespołu.
O ile Stroll przebrnął przez Q1, o tyle Siergiej Sirotkin zakończył ten etap kwalifikacji z najgorszym rezultatem. - Siergiej miał pecha, bo trafił na tor, gdy było na nim sporo ruchu. Nie udało mu się złożyć idealnego okrążenia i dlatego nie awansował do Q2 - dodał Lowe.
ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek o Andrzeju Woźniaku: Popełnił błędy, poniósł karę
Zdaniem Brytyjczyka, w drugiej fazie walki o pole position Stroll mógł osiągnąć lepszy wynik, ale tym razem ryzyko związane ze strategią nie opłaciło się. - W Q2 było na odwrót. Postawiliśmy na slicki, a lada moment okazało się, że trzeba będzie założyć opony przejściowe. Zrobiło się zbyt mokro i właściwie Lance mógł liczyć na zrobienie tylko jednego okrążenia, bo potem warunki byłyby tylko gorsze. Niestety, wykręcił "bączka" w dziesiątym zakręcie i rozwalił przednie skrzydło. Dlatego przetrzymaliśmy go w garażu, bo asfalt był na tyle mokry, że i tak nikt się nie poprawiał. Ostatecznie Lance ma jednak dobrą pozycję startową. Siergiej miał więcej pecha, bo uważam, że w ten weekend samochód spisuje się lepiej niż ostatnio i na pewno zasługiwał na wyższe miejsce na starcie - ocenił Lowe.
Stroll po zakończeniu kwalifikacji żałował sytuacji z Q2, bo popełniony przez niego błąd i uderzenie w bandę zaprzepaściło jego szansę na dobry rezultat. - Q1 było dobre w moim wykonaniu, co pozwoliło mi awansować do Q2. Skorzystaliśmy na mieszanych warunkach i to jest dobra wiadomość. Niestety, jadąc na limicie w Q2 straciłem przyczepność. W deszczu czasem się tak dzieje. Naciskasz, szukasz przyczepności i przez to przegrywasz. Miałem pecha, że ten "bączek" przytrafił się w takim miejscu, gdzie akurat była banda. Gdyby doszło do niego gdzieś indziej, to być może jechałbym dalej - stwierdził 19-latek z Kanady.
W znacznie gorszym nastroju był Sirotkin, który chciał na Hungaroringu udowodnić, że poprawki w modelu FW41 uczyniły samochód Williamsa bardziej konkurencyjnym. - Jestem bardzo rozczarowany kwalifikacjami. Deszcz był dla nas ogromną szansą i nie mogłem się doczekać tej sesji. To mogła być nasza najlepsza czasówka w tym roku. W tak nieprzewidywalnych warunkach trudno odgadnąć kto będzie najlepszy, każde okrążenie się liczy. Plan był taki, by każdy przejazd zaczynać bardzo mocnym pierwszym "kółkiem". Tyle, że za każdym razem trafiałem na jakiś samochód przede mną. Aż w końcu deszcz zaczął mocniej padać. Nie wykorzystałem potencjału nawierzchni, gdy tor był suchy. To kwestia pecha, ale jest mi niezwykle szkoda tej zmarnowanej szansy - podsumował Rosjanin.