Na początku miesiąca Red Bull Racing zaczął energicznie poszukiwać nowego kierowcy, po tym jak dość niespodziewanie Daniel Ricciardo postanowił zmienić otoczenie i związać się z Renault. Jak się okazało, stajnia z Milton Keynes chciała, by miejsce Australijczyka zajął Fernando Alonso.
- Jeden z trzech topowych zespołów mnie chciał. Kilkukrotnie składali mi ofertę w tym roku. Czy chodzi o Red Bulla? Tak - powiedział krótko Alonso w rozmowie ze "Sky Sports".
Słowa 37-latka są zaskoczeniem, bo wcześniej szefowie Red Bulla odrzucali możliwość pozyskania Alonso. - To utalentowany kierowca. Mam do niego ogromny szacunek, ale ma tendencję do tworzenia chaosu, gdziekolwiek się nie pojawi. Nie wiem czy jego obecność w Red Bullu byłaby zdrowa dla naszej ekipy. Wolimy nie zmieniać naszej polityki i nadal stawiać na kierowców, którzy są bardziej na początku, niż na końcu swojej kariery - mówił w sierpniu Christian Horner, szef brytyjskiego zespołu.
Gdy wywiad z Hornerem ukazał się w internecie, Alonso zareagował na słowa Brytyjczyka w mediach społecznościowych. Na Twitterze opublikował wpis pełen płaczących ze śmiechu emotikonek. - Zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy jakie czytałem! Wakacyjny hit! - napisał wówczas były mistrz świata.
!!! definitely one of the best things ever!!! Summer hit !!. #fromlastweekNothanks https://t.co/IaFD3tIMh4
— Fernando Alonso (@alo_oficial) 9 sierpnia 2018
Wiele wskazuje na to, że obecny sezon będzie ostatnim w karierze Alonso w F1. Podczas przerwy wakacyjnej Hiszpan ogłosił, że w przyszłym roku nie zobaczymy go w szeregach McLarena, gdyż nie czerpie on już radości z rywalizacji w królowej motorsportu. Kierowca z Oviedo nie wykluczył jednak powrotu do F1 w przyszłości, gdyby otrzymał ofertę z konkurencyjnego zespołu.
ZOBACZ WIDEO: K2 zimą? To powinien być mały zespół, a nie duża wyprawa
Panie Kuczera no ja rozumiem że "złocisze" na koncie muszą się zgadzać ale ctrl c ctrl v to już przesada...