W ostatni weekend Fernando Alonso toczył wojenkę słowną z szefami Red Bull Racing. Hiszpan twierdził, że zespół z Milton Keynes kilkukrotnie składał mu ofertę, ale konsekwentnie je odrzucał. Do ostatnich rozmów miało dojść w sierpniu, gdy "czerwone byki" zorientowały się, że stracą Daniela Ricciardo na rzecz Renault.
Kierownictwo Red Bulla zaprzeczało jednak słowom Alonso, co rozwścieczyło 37-latka. Ten zażądał nawet przeprosin od Christiana Hornera i jasnego komunikatu ze strony brytyjskiego zespołu w tej sprawie.
Jednak nie tylko Horner zaprzeczył negocjacjom z byłym mistrzem świata. To samo zrobiło Renault. - Szczerze mówiąc, mam do niego ogromny szacunek, bo prawdopodobnie to jeden z najlepszych kierowców na świecie. Jednak nawet nie myśleliśmy o jego sprowadzeniu. Czuliśmy, że Fernando jest na takim etapie kariery, w którym chce zwycięskiego samochodu, takiego gwarantujące walkę o zwycięstwa od samego początku - powiedział Cyril Abiteboul, dyrektor zarządzający Renault.
Francuz podkreślił, że starty w barwach Renault mogłyby być dla Alonso powodem do frustracji. - Nie jesteśmy w takiej pozycji, by już w kolejnym sezonie walczyć o wygrane, więc doszłoby do tego. Musimy stawiać na kierowców, którzy rozumieją nasz projekt, którzy są w stanie poświęcić mu się w dłuższej perspektywie. Wątpię, by to było coś czego szukał Fernando - dodał Abiteboul.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 87. Andrzej i Bartek Bargielowie o historycznym zjeździe na nartach z K2 [cały odcinek]
Szef ekipy z Enstone podkreślił, że Renault znajdowało się w komfortowej sytuacji, gdyż podczas przerwy wakacyjnej miało wiele opcji. Postawiło ostatecznie na kontrakt z Ricciardo, ale perspektywa pozyskania Estebana Ocona czy też przedłużenie umowy z Carlosem Sainzem również było ciekawą perspektywą na sezon 2019.
- Każda z tych możliwości była dobra. Jakiej byśmy nie wybrali, to bylibyśmy zadowoleni. Oczywiście, transfer Daniela wywołał wielkiego "wow" w F1, bo ludzie się tego nie spodziewali. Jednak nie wybieramy kierowców po to, by imponować samym transferem. Efekt "wow" przyjdzie dopiero, gdy razem będziemy wygrywać wyścigi - podsumował.