Od kilku tygodni oczekiwano, że w składzie Haasa na przyszły sezon nie dojdzie do zmian. Kierownictwo amerykańskiej ekipy było zadowolone z wyników osiąganych przez Kevina Magnussena, zaś Romain Grosjean w połowie kampanii przełamał fatalną niemoc i zaczął zdobywać cenne punkty. To przekonało szefów Haasa, by dać kolejną szansę Francuzowi.
Grosjean jest związany z Amerykanami od momentu ich wejścia do F1 w roku 2016, Magnussen natomiast dołączył do ekipy w kolejnym sezonie.
- Od samego początku potrzebowaliśmy doświadczonych kierowców, aby przyspieszyć proces rozwoju naszego samochodu. Mamy dwóch doświadczonych i bardzo dobrych zawodników w postaci Grosjeana i Magnussena. Nasz progres w porównaniu do zeszłego roku jest ogromny, więc przedłużenie z nimi umów było łatwą decyzją - powiedział Gunther Steiner, szef Haasa.
Haas obecnie zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Ma na swoim koncie 76 punktów i ciągle pozostaje w walce o czwartą lokatę. Do Renault traci bowiem tylko 15 "oczek". Pokonanie Francuzów byłoby sporym osiągnięciem dla ekipy zarządzanej przez Steinera, bo Haas dysponuje najmniejszym budżetem i personelem w F1.
- To imponujące, jeśli popatrzymy, co zespół osiągnął w tak krótkim czasie. Szczególnie dla kogoś, kto był tu od samego początku i widział wszystkie zmiany, wysiłek ludzi. Gdyby nie to poświęcenie, Haas nie byłby tak konkurencyjny - stwierdził Grosjean.
Zdaniem Magnussena, zespołowi w osiąganiu dobrych wyników pomaga atmosfera, która panuje w Haasie. - Nigdy nie byłem w lepszej sytuacji niż teraz. To prawdziwy zespół, który myśli o ściganiu i każdy dąży do tego samego. Nie ma biurokracji i wszystko jest bardzo proste. W Haasie chodzi o efektywność. Gene Haas i Gunther Steiner stworzyli bardzo wydajne środowisko, które daje niesamowite rezultaty - dodał Magnussen.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Fabian Drzyzga docenił reprezentantów Serbii. "Mają podobne jaja"