Po tym jak w sobotę Valtteri Bottas zapewnił sobie pole position, szef Mercedesa twierdził, że trudno sobie wyobrazić sytuację, w której zespół zabroni mu się ścigać i uniemożliwi walkę o zwycięstwo. W niedzielę okazało się jednak, że Toto Wolff nie ma skrupułów, by poświęcić Fina w walce o tytuł mistrzowski. W połowie dystansu 28-latek musiał przepuścić Lewisa Hamiltona.
Bottas miał nadzieję, że na ostatnim okrążeniu Brytyjczyk odda mu prowadzenie w wyścigu. - Czy mamy dojechać na takich pozycjach do mety? - pytał swoich inżynierów.
Wolff pozostał jednak nieugięty. - Valtteri, to trudny dzień dla ciebie i dla nas. Porozmawiamy o tym po wyścigu - stwierdził szef Mercedesa.
Hamilton po zakończeniu rywalizacji przyznał, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co czuje Bottas. - To nie był łatwy dzień, bo Valtteri wykonał fantastyczną pracę przez cały weekend. Zachował się jak dżentelmen i pozwolił mi wygrać. On teraz nie walczy o tytuł. Z tej perspektywy, to był fantastyczny wyścig dla zespołu. Zyskaliśmy przewagę nad Ferrari, zgarnęliśmy kolejny dublet. Rozumiem jednak, co on czuje. Zasłużył na wygraną - powiedział brytyjski kierowca.
ZOBACZ WIDEO: MŚ 2018. Artur Szalpuk: Nie interesuje mnie, kto jest faworytem finału
Sukces Hamiltona sprawił, że ma on już 50 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji Sebastianem Vettelem. Za to w klasyfikacji konstruktorów Mercedes znacząco odjechał Ferrari. - Staramy się wygrać tytuły w obu klasyfikacjach. W Rosji mieliśmy do czynienia z wysiłkiem zespołowym. Może nie wygląda to jakoś fantastycznie, ale wiem, że Valtteri sobie poradzi z tą sytuacją - dodał Hamilton.
Bottas nie przyznał tego wprost, ale był wyraźnie niezadowolony z decyzji zespołu. - Trudny dzień. To dobry wynik dla nas jako dla zespołu, bo zdobyliśmy komplet punktów, ale dla mnie nie było to idealne rozwiązanie. Na pewno przed wyścigiem analizujemy różne scenariusze, bierzemy pod uwagę różne fakty. Lewis walczy o tytuł, Mercedes o mistrzostwo wśród konstruktorów. Zawsze mamy jakiś plan i trudno jest przewidzieć, co się wydarzy - skomentował Fin.