Temat designu samochodów Formuły 1 pojawiał się już przed tym sezonem, gdy wielu ekspertów krytykowało system Halo za to, że oszpeca on konstrukcję maszyn. W ostatnich tygodniach dyskusja ten temat ucichła. Tym bardziej, że w kilku sytuacjach pałąk ochronny spełnił swoją rolę i ochronił głowy kierowców.
Jednak w sezonie 2019 dojdzie do kolejnej zmianie w wyglądzie pojazdów F1. Tym razem zmodyfikowane zostaną przednie skrzydła, które będą znacznie szersze. Będą one uproszczone w porównaniu do obecnie stosowanych podzespołów, co ma pomóc w wyprzedzaniu i bezpośredniej walce.
Niektórzy kierowcy podchodzą jednak sceptycznie do tej nowinki. - To może trochę pomóc, ale z tego co czytałem, i tak będziemy mieć niemal taką samą siłę docisku jak w tym roku. Dlatego myślę, że jakiekolwiek korzyści wynikające z nowych przednich skrzydeł będą ograniczone. Pewne jest to, że samochody staną się brzydsze, choć być może projekt zostanie dopracowany - powiedział Max Verstappen.
Kierowca Red Bull Racing więcej spodziewa się po zmianach, do których ma dojść w roku 2021. - Jeśli wtedy maszyny nadal będą dobrze się prowadzić i będzie więcej wyprzedzania, to będę zwolennikiem tych zmian. Nawet jeśli samochód będzie będzie wyglądać futurystycznie. Wszystko będzie jednak zależeć od siły docisku i ostatecznego kształtu przepisów - dodał Verstappen.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa