W piątek Robert Kubica przed kamerami brytyjskiego "Sky Sports" postawił sprawę jasno. Nie będzie powtórki sprzed roku, kiedy to Williams zwodził wszystkich i przy okazji podbijał stawki pakietów sponsorskich, myśląc wyłącznie o swoim interesie. Polak chce jak najszybciej poznać decyzję zespołu i gra va banque. Trudno mu się zresztą dziwić.
33-latek doskonale ma w pamięci, co wydarzyło się przed rokiem, gdy na 99 proc. był przekonany, że przyjdzie mu regularnie się ścigać się w Formule 1. Williams w ostatniej chwili postawił jednak na dolary Siergieja Sirotkina i nie wyszedł na tym najlepiej.
Zeszłoroczne gierki Williamsa sprawiły, że Kubicy przeszły obok nosa oferty innych ekip, które również oferowały mu pracę w charakterze rezerwowego. Teraz krakowianin nie dopuści do podobnej sytuacji. Zna swoją wartość, udowodnił ją w kilku tegorocznych testach i sesjach treningowych. Prawdopodobnie nie miałby większego problemu, by załapać się w roli trzeciego kierowcy w którymś z innych zespołów, jak chociażby w Racing Point Force India należącym do Lawrence'a Strolla, więc nic nie ryzykuje i może stawiać warunki.
ZOBACZ WIDEO Szalony Rajd Polski. Losy tytułu rozstrzygnęły się na mecie ostatniego odcinka
Kubica postawił Williamsa pod ścianą. Nie będzie się licytować z innymi. Jeśli zespół będzie szedł w kierunku dalszej współpracy z Sirotkinem, bo Rosjanin zgromadzi większy pakiet sponsorski, to on nie będzie biegać po sponsorach i podbijać stawki. To kwestia zasad i godności. W Grove doskonale powinni sobie zdawać sobie sprawę z tego, do czego doprowadziła ich decyzja z początku tego roku. Wystarczy spojrzeć na klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów.
Jeśli Williams faktycznie chce dać szansę Kubicy, to powinien podjąć decyzję jak najszybciej. Claire Williams musi być świadoma tego, ile wynosi pakiet sponsorski Polaka, po tym jak otrzymał on wsparcie PKN Orlen. Brytyjka widziała też na własne oczy, jak doświadczony kierowca wywierał wrażenie na inżynierach w fabryce i w pocie czoła pracował nad poprawkami do modelu FW41.
Jeśli Willams chce Kubicę, to powinien mu to zakomunikować już teraz. Bo za miesiąc czy dwa, sytuacja będzie wyglądać tak samo. Umiejętności Polaka i jego rywali magicznie się nie podniosą na przestrzeni kilku tygodni. Zmianie mogą ulec jedynie ich pakiety sponsorskie.
Williams w ten weekend kilkukrotnie mówiła o "procesie oceny kierowców". To piękne, ale puste słowa. Bo jedyne, co może w tej chwili oceniać jej zespół, to budżety kandydatów. Wystarczy prześledzić kolejne wypowiedzi szefowej ekipy z Grove. Gdy polskie media zaczęły informować o wizycie Kubicy w PKN Orlen, Williams wypuściła do brytyjskich serwisów wieści o zwiększonym zainteresowaniu Estebanem Oconem, choć Francuz nie pali się do jazdy niekonkurencyjnym samochodem.
Takie wypowiedzi Williams mają jednak konkretny cel. Wycisnąć jak cytrynę kierowców i ich sponsorów. Zawsze można liczyć na to, że Kubica zareaguje na plotki na temat Ocona i załatwi sobie dodatkowy bonus z Orlenu czy innej spółki skarbu państwa. Temu wszystkiemu przygląda się też Sirotkin, który tak naprawdę za sprawą SMP Racing jest w stanie przelicytować wszystkich rzutem na taśmę. Widzieliśmy to przed rokiem.
Kubica takimi zabawami nie jest zainteresowany. I słusznie. W każdej chwili może spakować swoje zabawki, odjechać trening w Abu Zabi, który ma zagwarantowany w kontrakcie i poszukać szczęścia gdzie indziej. W padoku jest bowiem kilka miejsc, w których byłby traktowany z należytym szacunkiem i godnością.
1. Kubica nie pojechał w Singapurze.
2. Kubica przymierzany do startu w Soczi
3. Kubica nie pojechał w Soczi. Czytaj całość