Szereg przewinień w tym sezonie sprawił, że Romain Grosjean przystępował do wyścigu w Austin z 9 punktami karnymi. Francuz wiedział od pewnego czasu, że stąpa po cienkim lodzie, bo zgromadzenie 12 "oczek" skutkuje automatyczną pauzą w jednym Grand Prix. Zapewniał jednak, że postara się uniknąć błędów.
Stało się jednak inaczej. Już na pierwszym okrążeniu w Austin reprezentant Haasa doprowadził do kolizji z Charlesem Leclercem. Wskutek tego zdarzenia nie tylko odpadł z rywalizacji, ale zrujnował też występ Monakijczykowi.
Sędziowie uznali Grosjeana winnym tego incydentu i dopisali jeden punkt karny do jego licencji. Łącznie 32-latek ma już ich 10. Ponadto kierowca zostanie karnie przesunięty o trzy pozycje na starcie do kolejnego Grand Prix Meksyku.
Sędziowie w uzasadnieniu swojej decyzji napisali, że Grosjean wcześniej zahamował z powodu zamieszania wśród kierowców jadących przed nim. Nie zmienia to faktu, że kontakt z Leclercem był jego winą. Ze względu na okoliczności łagodzące, dopisano mu tylko punkt karny.
ZOBACZ WIDEO: Para polskich wspinaczy zdominowała MŚ. "Niesamowite! Do tej pory przechodzi mnie dreszcz"