Lewis Hamilton wygrał kwalifikacje do Grand Prix Brazylii, ale kierowca Mercedesa nie może być pewien tego, czy w niedzielę ustawi się na pierwszym polu startowym. W trakcie Q2 aktualny mistrz świata dwukrotnie doprowadził do niebezpiecznych sytuacji na torze. Najpierw zablokował Kimiego Raikkonena, a następnie Siergieja Sirotkina.
Znacznie groźniejszy był ten drugi incydent, bo kierowca Williamsa ratował się przed kolizją i ostatecznie wyjechał poza tor. Hamilton nie widzi jednak swojej winy w tej sytuacji.
- Wszyscy byli na okrążeniu wyjazdowym, ja i Siergiej też. W tej sytuacji, pod koniec "kółka", każdy stara się nieco wyhamować i zdobyć sobie odpowiednią przestrzeń. Z tego co wiedziałem, nikt z nas nie był na pomiarowym okrążeniu. Dlatego chciałem sobie zrobić lukę i nagle zobaczyłem zbliżający się samochód - tłumaczył Hamilton przed kamerami "Sky Sports".
Brytyjczyk ma nadzieję, że Sirotkin wyciągnie lekcję z sobotniego incydentu. - Każdy kierowca w takiej sytuacji pracuje nad wypracowaniem przestrzeni, więc to był lekkomyślny ruch z jego strony. Próbowałem zjechać na bok, a on dojechał do zakrętu i zwolnił. To było zupełnie niepotrzebne, bo sam miał wolne miejsce za sobą. Mam nadzieję, że to go czegoś nauczy - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Wspinaczka debiutuje na igrzyskach olimpijskich. "To ogromny krok do przodu"
Krytycznie o postawie Hamiltona w "BBC" wypowiedział się za to Jolyon Palmer. - Kwalifikacje Sirotkina zostały zepsute wskutek tego ruchu Hamiltona. Było bardzo blisko fatalnego wypadku. Wystarczy zobaczyć powtórki tego zajścia. Nie widzę innej opcji jak kara dla Hamiltona - powiedział były kierowca Renault, a obecnie ekspert "BBC".
Podobnie incydent oceniła Jake Nicholls. - Dla mnie to jest ewidentna kara. Hamilton był niezdecydowany. Najpierw przepuszczał samochody, a potem nagle zmienił tor jazdy, gdy do niego zbliżał się Sirotkin - stwierdziła brytyjska dziennikarka.
Inaczej całe zajście widział za to Paul di Resta. - Nie sądzę, aby Sirotkin miał powody do narzekania w tej sytuacji. Przecież on był na okrążeniu wyjazdowym - powiedział były kierowca F1 przed kamerami "Sky Sports".