Pozbawił Massę tytułu mistrzowskiego. Później życzono mu śmierci

Instagram / realglocktimo / Na zdjęciu: Timo Glock
Instagram / realglocktimo / Na zdjęciu: Timo Glock

Timo Glock zostanie zapamiętany jako ten kierowca, który pozbawił Felipe Massę tytułu mistrzowskiego w Brazylii w roku 2008. Niemiec na ostatnim okrążeniu dał się wyprzedzić Lewisowi Hamiltonowi, a fani Massy życzyli mu później śmierci.

W tym artykule dowiesz się o:

Grand Prix Brazylii w 2008 roku to jeden z bardziej dramatycznych momentów w historii Formuły 1. Rywalizacja na torze Interlagos kończyła zmagania w cyklu, a szanse na tytuł mistrzowski mieli Felipe Massa oraz Lewis Hamilton. W lepszej sytuacji znajdował się ówczesny kierowca McLarena, któremu wystarczyła piąta pozycja, aby po raz pierwszy w karierze zostać mistrzem świata.

Ściganie w Brazylii, jak to zwykle bywa, dostarczyło kibicom mnóstwo emocji. Wszystko za sprawą zmiennej pogody. W trakcie wyścigu część kierowców postanowiła zmienić opony na przejściowe, ale inną strategię obrała Toyota. Japoński zespół podjął ryzyko i uznał, że jego kierowcy pozostaną na slickach, bo dzięki temu awansują w górę klasyfikacji.

Ta decyzja naznaczyła karierę Timo Glocka. Niemiecki kierowca, choć ani razu nie wygrał wyścigu F1, zostanie zapamiętany jako ten, który zadecydował o losach walki o tytuł w roku 2008.

Massa mistrzem świata... przez chwilę

Brazylijscy kibice zgromadzeni na Interlagos mieli chwilę chwały. Felipe Massa przejechał linię mety jako pierwszy i usłyszał w radiu, że jest mistrzem świata. W Ferrari zapanowała euforia. Brazylijczyk rozpłakał się z radości, ale nie wiedział, że prawdziwy powód do płaczu będzie mieć kilka minut później.

Na ostatnich trzech okrążeniach opady deszczu na Interlagos wzmogły się, przez co Glock zaczął mieć problemy z płynną jazdą na mocno zużytych slickach. W efekcie na ostatnim okrążeniu kierowca Toyoty został wyprzedzony przez Hamiltona. To dało Brytyjczykowi tytuł mistrzowski. W ostatecznym rozrachunku okazał się on o punkt lepszy od Massy. Szefowie Ferrari musieli przełknąć gorzką pigułkę i poinformować swojego kierowcę, że jednak nie jest mistrzem świata...

W padoku nie brakowało opinii, że Glock celowo dał się wyprzedzić Hamiltonowi. - Wielu dziennikarzy zaczęło się zachowywać agresywnie względem mojej osoby. Szczególnie ci z Włoch. Twierdzili, że zrobiłem to specjalnie, pytali ile Mercedes (dostarczał silniki McLarenowi - dop. aut.) mi za to zapłacił. Nie mogłem w to uwierzyć. Nigdy bym nie pomyślał, że ludzie mogą być tak głupi, że będą sugerować coś takiego. W jaki sposób miałem to zaplanować z Lewisem? Skąd mieliśmy wiedzieć, że nastąpi taka pogoda? - wspomina po latach Glock.

Życzenia śmierci

Brazylia od wielu lat jest rozkochana w Formule 1. Trudno zresztą się dziwić, skoro sukcesy w królowej motorsportu odnosili tacy kierowcy jak Emerson Fittipaldi, Nelson Piquet czy Ayrton Senna. Gdyby Massa zapewnił sobie na Interlagos tytuł mistrzowski, byłby kolejnym kierowcą z kraju kawy, który zostawiłby po sobie ślad w F1.

W efekcie koszmar Glocka nie skończył się w niedzielne popołudnie na Interlagos. - Moja rodzina zaczęła otrzymywać listy z pogróżkami. Zaczęły przychodzić do mojego domu, domu rodziców. Ludzie grozili mi, że mnie zastrzelą, że nie powinienem już więcej jeździć w F1. Nie potrafiłem uwierzyć, że w ludziach może być tyle zła. To było ekstremalne przeżycie - dodaje Glock.

Sugerowanie, że Niemiec pomógł Hamiltonowi było nie na miejscu. Glock zapłacił wysoką cenę za ryzykowną strategię Toyoty. Japończycy jako jedyny zespół postawili na pozostanie na torze na slickach.

Po latach poczuł ulgę

W pamięci kibiców pozostał głównie ostatni zakręt, w którym Hamilton wyprzedza bezradnego Glocka. Fani królowej motorsportu, zajęci walką o tytuł mistrzowski, nie mieli szansy zobaczyć jak bardzo męczył się Niemiec na ostatnim okrążeniu. Dopiero po latach Formuła 1 opublikowała na swoim kanale YouTube przejazd z pokładu Toyoty.

- Gdy tylko przychodził listopad, to każdego roku byłem pytany o wydarzenia z Brazylii! Gdy F1 umieściła wideo w internecie, poczułem ulgę. Na tym nagraniu widać jak bardzo męczyłem się na ostatnim okrążeniu. To uspokoiło sytuację. Teraz mam dowód, który mogę wysyłać ludziom, gdy pytają mnie dlaczego jechałem tak wolno. Nie mam jednak pojęcia czemu nie wpadłem na to wcześniej i nie poprosiłem o to F1. Ludzie zrozumieliby wtedy wszystko - tłumaczy Glock.

Wydarzenia z Interlagos naznaczyły karierę Glocka. Niemiec kolejny sezon spędził z Toyotą i dwukrotnie stanął na podium F1 (w Malezji i Singapurze), ale japońska ekipa postanowiła opuścić królową motorsportu. Kierowca był bliski wypadnięcia ze stawki. Ratunkiem była dla niego posada w mniej konkurencyjnych zespołach - najpierw w Virgin Racing, a następnie w Marussii. Ostatecznie wypadł z F1 po sezonie 2012.

Glock spełnił się jednak w innej serii wyścigowej. Zaczął startować w DTM, gdzie odniósł szereg zwycięstw. Mimo traumatycznych przeżyć z Brazylii, nie zniknął z padoku F1. Zaczął się w nim pojawiać jako ekspert niemieckich stacji telewizyjnych.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Hannover przerwał serię przegranych. Wygrał z Wolfsburgiem 2:1 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (1)
avatar
Maciek Adamek
11.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to jak złe(ze względu na opony nie na glocka) było ostatnie okrążenie Timo niech będzie fakt że spadł z 4 na 11 miejsce