Jarosław Wierczuk: Zachowanie Estebana Ocona było skandaliczne (komentarz)

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: kolizja Ocona z Verstappenem w GP Brazylii
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: kolizja Ocona z Verstappenem w GP Brazylii

Wyścig o Grand Prix Brazylii wzbudził wiele kontrowersji nie tylko na torze, ale i po za nim. Max Verstappen postanowił bowiem wymierzyć sprawiedliwość za kolizję na własną rękę.

Na torze Interlagos w sobotę nie zanosiło się na sensację. Tradycyjnie Ferrari  walczyło z Mercedesem, a Red Bull Racing był w bezpiecznej odległości. Kwalifikacje to jednak nie wyścig. Moc silnika, a co za tym idzie optymalny czas nie jest atutem Red Bulla. Z kolei ekonomika zużycia opon już o wiele bardziej. Szanse wyścigowe zatem były w przypadku Red Bulla z pewnością wyższe niż w kwalifikacjach, a dodatkowo zespół mógł spoglądać z pewnym optymizmem na niedzielę ze względu na charakter toru, tradycyjnie mocno obciążający opony oraz pogodę. W dzień wyścigu było bowiem zdecydowanie najcieplej z całego weekendu, temperatura asfaltu przekraczała 40 stopni.

Można powiedzieć, że od pierwszego okrążenia Red Bull był rewelacyjnie szybki i moim zdaniem było to spowodowane przede wszystkim przewidywaną żywotnością opon. Red Bull wiedział po prostu, że może sobie pozwolić na zdecydowanie więcej niż Ferrari czy Mercedes.Wiedział również, co jest mocno charakterystyczne dla zespołu, że nawet przy dużym przebiegu danego kompletu opon tempo wcale nie musi spaść. Paradoksalnie przy cieńszej warstwie gumy bolid teamu Red Bull może być wręcz szybszy, oczywiście do pewnego momentu. Zarówno Max Verstappen jak i Daniel Ricciardo nie mieli problemu z bardzo agresywnym obciążaniem opon od samego startu. Max szybko poradził sobie z Kimi Raikkonenem, następnie z Sebastianem Vettelem i Valtterim Bottasem. Równie zdecydowanie redukował dystans dzielący go od Hamiltona. Nie mniej widowiskowo przemieszczał się Ricciardo startujący z dalszej pozycji ze względu na wymianę turbiny i wynikające z tego konsekwencje regulaminowe.

Nie było zaskoczenia we wcześniejszym pit stopie Lewisa Hamiltona. To co jednak naprawdę fascynujące to różnica pomiędzy zużyciem opon w bolidzie Mercedesa, a Red Bulla. Biorąc pod uwagę to co napisałem wcześniej, czyli zdecydowanie wyższe tempo duetu Max/Daniel w pierwszej fazie wyścigu można byłoby się spodziewać, że moment pit stopu powinien być podobny jak w Mercedesie. Verstappen jednak nie tylko przejechał od startu zdecydowanie dłuższy dystans na jednym komplecie, ale również po objęciu prowadzenia przez wiele okrążeń nie tylko nie ograniczył tempa, ale wręcz je podkręcił. Po pit stopie Holender równie szybko ponownie doszedł Hamiltona i bez najmniejszych problemów go wyprzedził. W tym momencie Verstappen miał już wypracowaną bardzo wyraźną przewagę oponową, tak kluczową na Interlagos. Miał dużo świeższe opony niż jego najbliżsi konkurenci, do tego w wersji bardziej przyczepnej (co zostało umożliwione przez opóźnienie pit stopu), a co najważniejsze był w stanie tą przyczepność w pełni wykorzystać. Właśnie dlatego moment wyprzedzenia Hamiltona był tak ważny. Verstappen miał całkowicie wolny tor wtedy kiedy jego opony umożliwiały bardzo skuteczną jazdę. W tym samym momencie jego kolega z zespołu Daniel Ricciardo musiał walczyć powodując szybsze zużycie opon. Max miał zatem wygraną w kieszeni i nic poza hipotetycznym defektem nie było w stanie pozbawić go najwyższego stopnia podium. Czy aby na pewno?

Kolizja z Estebanem Oconem, która pozbawiła Holendra szans na pewne zwycięstwo to coś czego nie widziałem już bardzo dawno. Sytuacja, w której dublowany kierowca w trakcie dublowania nagle zaczyna przeprowadzać kontratak i aktywnie walczyć z liderem wyścigu to doprawdy kuriozum. Rozumiem problemy związane z kontraktem Francuza, ewentualnie związaną z jego przyszłością frustrację. To naprawdę utalentowany kierowca, ale to co zrobił trudno określić inaczej niż skandaliczny sposób jazdy. To coś co w Formule 1 nie powinno mieć miejsca. OK, mam świadomość, że Verstappen być może nienaturalnie wcześnie zaczął hamować. Mam świadomość, że prawdopodobnie Ocon chciał to jego niedociągnięcie wykazać, ale zrobił to w sposób najgorszy z możliwych. Podejrzewam, że Max po prostu próbował zachować maksymalną ostrożność i stąd konserwatywny punkt hamowania. Miał zresztą do tego pełne prawo, to lider dyktuje tempo. Miał też pełną świadomość, że wygrana jest w zasadzie pewna zatem koncentrował się na minimalizowaniu potencjalnego ryzyka. Swoją drogą tego typu sytuacje po prostu się Verstapena trzymają, a przecież w tym wypadku naprawdę ciężko doszukiwać się winy Holendra. Nie mógł przecież spodziewać się takiej reakcji ze strony Ocona.

Incydent Verstappen - Ocon to bynajmniej nie koniec emocji w Grand Prix Brazylii. Walka trwała do ostatnich kilometrów i to nie tylko o zwycięstwo. Bardzo ciekawy bój toczył Ricciardo z Raikkonenem, a Hamilton ledwo dowiózł pierwsze miejsce z oponami tracącymi przyczepność z okrążenia na okrążenie. Trzeba podkreślić, że Verstappen najprawdopodobniej nie dysponował idealnym samochodem po kolizji. O ile zakładam, że żadnych poważnych uszkodzeń nie było o tyle kwestia set upu i wielu drobiazgowych elementów aerodynamicznych jest na tyle delikatna, że niemal na pewno uległa choćby częściowemu uszkodzeniu, a mimo to Verstappen był wyraźnie szybszy. Dwa kółka więcej i wynik byłby prawdopodobnie inny. Słowem wyścig bardzo ciekawy. Jeden z ciekawszych w skali sezonu.

Jarosław Wierczuk - były kierowca wyścigowy. Ścigał się w Formule 3000, Formule 3, Formule Nippon oraz testował bolid Formuły 1. Obecnie Prezes Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.

Strona fundacji Wierczuk Race PromotionProfil Fundacji Wierczuk Race Promotion na Facebooku

ZOBACZ WIDEO Wach: Biłem mocniej, ale on był bardziej ruchliwy. O wyniku zadecydował jeden cios

Źródło artykułu: