W tym roku Williams dysponował najmłodszym składem w Formule 1. Szybko okazało się, że postawienie na Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina nie zdało egzaminu. Kanadyjczykowi i Rosjaninowi brakowało doświadczenia, a niezbyt udana konstrukcja modelu FW41 tylko uwydatniła ten problem.
W przyszłym roku Brytyjczycy nie popełnią tego samego błędu. Najpierw zakontraktowali George'a Russella, który jest liderem Formuły 2 i w nadchodzący weekend powinien zgarnąć tytuł mistrzowski. Później wybrali się na poszukiwania drugiego kierowcy i wybór padł na Roberta Kubicę.
Kubica wkrótce świętować będzie 34. urodziny i ma większe doświadczenie niż jego zespołowy partner. Russell, mimo ledwie 20 lat na koncie, uważany jest jednak za ogromny talent. Brytyjczycy widzą w nim następcę Lewisa Hamiltona.
Russell wygrywał już z gwiazdami F1
Russell nie znalazł się w motorsporcie znikąd. Jego ojciec jest mechanikiem, starszy brat startował w kartingu. George, mając zaledwie 8 lat, chciał podążać tą samą ścieżką. Pierwszy gokart ojciec zbudował mu w przydomowej szopie.
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty
Kariera starszego z braci Russellów się nie rozwinęła, ale z korzyścią dla George'a. - Mój ojciec popełnił sporo błędów przy wychowywaniu brata, ale dzięki temu wyciągnęliśmy wnioski. Wszyscy zyskaliśmy cenne doświadczenie - opowiadał niedawno Russell w "ESPN".
Brytyjczyk szybko zaczął odnosić sukcesy. W kartingu zetknął się z kierowcami, którzy nieco szybciej niż on przedostali się do F1. Potrafił wygrywać z Maxem Verstappenem, Estebanem Oconem czy Lance Strollem.
Szybko jednak dotknęły go problemy, które bardzo dobrze zna Robert Kubica. Chodzi o wzrost. - Zdałem sobie sprawę, że im bardziej rosnę, tym bardziej niekonkurencyjny się staję. To było niesprawiedliwe - zdradził Brytyjczyk, który porzucił gokarty w roku 2013.
Wsparcie Mercedesa
Później były kolejne serie wyścigowe jak Formuła 4 czy Formuła Renault, aż doszło do przełomowego wydarzenia w życiu Russella. Pod koniec 2014 roku otrzymał maila do Toto Wolffa, szefa Mercedesa. Postanowił zaryzykować i wysłał wiadomość do Austriaka, choć nie spodziewał się odpowiedzi.
- Byłem na testach GP3 w Abu Zabi. Był późny wieczór, więc odłożyłem telefon od razu po naciśnięciu "wyślij". Tymczasem odpowiedź przyszła po kwadransie. Toto napisał, że mam dobre CV i zaplanował spotkanie - zdradził Russell.
Tak rozpoczęła się współpraca, która doprowadziła Russella do F1. Nie jest bowiem tajemnicą, że Mercedes zadbał o to, by brytyjski kierowca znalazł się w królowej motorsportu. Niemcy dostarczają Williamsowi silniki, więc w zamian za kontrakt 20-latka dali ekipie z Grove odpowiednią zniżkę.
Początki relacji Russella z Wolffem były jednak dość trudne. Brytyjczyk miał do wyboru zespół w F3 i wahał się między Carlinem a Mucke. Ten pierwszy korzysta z silników Volkswagena, drugi - Mercedesa. Austriak, co zrozumiałe, radził mu wybranie drugiej oferty.
- Odbyłem z nimi testy, ale nie wypadły za dobrze. Bardziej podobały mi się realia panujące w Carlinie. Poinformowałem go o swoim wyborze, wyjaśniłem przyczyny swojej decyzji, a Wolff stwierdził, że podejmuję złą decyzję. Wiedziałem jednak, że koniec końców, ktoś taki jak Wolff będzie patrzeć na wyniki, a te gwarantował mi Carlin - wytłumaczył Russell.
Inne oferty dla Russella
O skali talentu Russella najlepiej świadczy fakt, że był rozchwytywany już jako nastolatek. Pod koniec 2014 roku wygrał główną nagrodę w konkursie dla młodych kierowców z Wysp organizowanym przez McLarena. W ramach zawodów musiał przejechać okrążenie samochodem z serii DTM w kolejnym sezonie.
Nagle okazało się, że Russellem interesuje się też BMW. Niemcy przed sezonem 2016 zaoferowali mu rolę rezerwowego w DTM. - Ta oferta pojawiła się znikąd. Byłem w szoku. Dwa dni później byłem w samolocie do Niemiec, a po tygodniu siedziałem za kierownicą i odbywałem testy DTM. Nie wiedziałem nawet, co się dzieje. Wszystko poszło dobrze i podpisałem nieoficjalny kontrakt, bo byłem ciągle bardzo młody. Czekał mnie pierwszy rok startów w F3 i chciałem zobaczyć jak sobie poradzę - zdradził Russell.
Doszło do sytuacji, w której BMW oferowało pewne starty Russellowi w sezonie 2017, a za rogiem zaczął czaić się Mercedes. Gwen Lagrue, który wspierał karierę kierowcy od czasów kartingu, wykorzystał bowiem szansę. Pokazał w Mercedesie propozycję kontraktu dla Russella ze strony konkurencji. W efekcie Toto Wolff postanowił działać.
- Mercedes zaproponował, że na początku roku wsadzi mnie do swojego symulatora, a 1 października poinformuje mnie czy zostanę włączony do ich programu juniorskiego. Musiałem to wszystko rozważyć. Mercedes mógł ze mnie zrezygnować, a BMW oferowało mi pewne starty i określoną ścieżkę kariery. To mogło zadecydować o kolejnych 20 latach mojego życia. Pomyślałem, że ciągle jestem młody i marzę o F1, stąd wybrałem Mercedesa - powiedział Brytyjczyk.
Dominator
Testy w symulatorze Mercedesa nie wyszedł najlepiej, bo szybsi byli od niego Maximiliian Guenther (obecnie startuje w F2) i Lance Stroll. Niemcy docenili jednak występy Russella w F3, bo choć Carlin zaczął przeżywać gorsze chwili, to Brytyjczyk wygrał 28 z 30 pojedynków z zespołowym rywalem.
- To trochę tak jak w F1, gdzie nie możesz wygrać będąc w słabym zespole, ale możesz się wykazać talentem. Była pewna presja, ale w końcu zadzwonił telefon i Mercedes poinformował mnie, że załatwią mi starty w GP3 w zespole ART - powiedział Russell.
Russell został najmłodszym kierowcą w historii programu juniorskiego Mercedesa. W cuglach zdobył tytuł mistrzowski GP3, w najbliższy weekend w równie imponującym stylu najpewniej wygra mistrzostwo w F2. Przez niektórych porównywany jest do Charlesa Leclerca, bo młody Monakijczyk również zwyciężał w niższych seriach.
Leclerc po jednym sezonie w niezbyt konkurencyjnym Sauberze awansował do Ferrari, eksperci zastanawiają się czy podobnie będzie w przypadku Russella. Brytyjczyk może otrzymać szansę zastąpienia Valtteriego Bottasa w Mercedesie w roku 2020. Najpierw musi jednak pokonać Roberta Kubicę.