Hiszpan, bez którego nie byłoby kariery Roberta Kubicy. Polak odpłacił mu się za zaufanie

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą Williamsa

Przed trzynastoma laty Robert Kubica po raz pierwszy zasiadł za kierownicą samochodu F1. Była to nagroda za wygranie World Series by Renault. Kariera Polaka nie ruszyłaby do przodu, gdyby nie Joan Villadelprat.

Obecnie młodzi kierowcy w większości dostają się do Formuły 1 poprzez rywalizację w Formule 2. Seria pod nową nazwą została zaprezentowana w roku 2017 i zastąpiła GP2. Samochody w F2 pozwalają dość dobrze przygotować się do rywalizacji w królowej motorsportu, o czym najlepiej świadczą wyniki Charlesa Leclerca. Monakijczyk zdobył tytuł mistrzowski w sezonie 2017.

Wzrost popularności F2 sprawił, że na znaczeniu straciły inne serie wyścigowe. Do historii przeszła World Series by Renault, która odbywała się głównie na hiszpańskich obiektach. To właśnie w niej przebił się Robert Kubica.

Polak zdobył tytuł mistrzowski w roku 2005, a w nagrodę otrzymał możliwość przetestowania samochodu Renault. Do jazd doszło na początku grudnia na torze Catalunya. Tam krakowianin po raz pierwszy zetknął się z samochodem F1.

Bez pieniędzy, ale z talentem

W roku 2005 w World Series by Renault korzystano z podwozi Dallary, a silnik Renault V6 gwarantował ok. 425 KM. Było to znacznie mniej, niż oferowały ówczesne maszyny z F1, ale i tak stanowiło świetny poligon doświadczalny przed próbą zawojowania F1. Dość powiedzieć, że tytuł mistrzowski w tej serii przed Kubicą zdobył Fernando Alonso.

ZOBACZ WIDEO: Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja

Na Kubicę postawili szefowie hiszpańskiej ekipy Epsilon Euskadi. Zrobili to, choć nie miał wystarczających środków. - Kiedy go poznałem, od razu wiedziałem, że jest wyjątkowy. Zgodziliśmy się na testy. Jego menedżer przywiózł trzech kierowców. Dwóch z nich miało zaplecze sponsorskie, Robert nie. Powiedziano mi jednak, że to właśnie Polak ma największy talent - wspomina wydarzenia sprzed trzynastu lat Joan Villadelprat, ówczesny szef Epsilon Eskaudi.

Hiszpanowi wystarczyły trzy okrążenia, by przerwać testy i postawić na krakowianina. - Wtedy zaczęliśmy szukać rozwiązania. Aż w końcu zawarliśmy porozumienie. Obiecał mi, że gdy przyjdzie moment, w którym zacznie zarabiać pieniądze, to odda mi wszystko z nawiązką. I tak też zrobił - dodaje Villadelprat.

Nagroda od Renault

Zdobycie tytułu mistrzowskiego poskutkowało jazdami testowymi na torze Catalunya. Kubica otrzymał model Renault, za kierownicą którego Alonso zdobył pierwszy tytuł mistrzowski w F1. Był wyposażony w silnik V10, ale dwa cylindry były elektrycznie "skręcone". Przeskok mocy, w porównaniu do poprzedniej kategorii wyścigowej, i tak był ogromny.

- W trakcie tych testów zdał sobie sprawę, że nie przygotował się w sposób odpowiedni. Narzekał na ból szyi, a ostrzegałem go przed tym. Starałem się, by nie kazali mu wyjeżdżać na zbyt długie przejazdy, bo ból byłby jeszcze większy. Jednak Robert i tak wykręcił lepsze czasy, niż kierowcy, którzy pojawili się tego dnia w Katalonii - zdradza Villadelprat.

Kubica na początku grudnia pokonał samochodem Renault dystans 41 okrążeń. Francuzi byli pod wrażeniem popisów Polaka i usiedli do rozmów. Nie udało się jednak osiągnąć porozumienia, a Flavio Briatore po latach uznał to za jeden z większych błędów w swojej karierze menedżerskiej.

- Negocjował z Renault, ale pojawił się Sauber i to oni pociągnęli go do przodu. Kiedy tylko zaczął zarabiać, zaczął mi oddawać pieniądze. Dotrzymał słowa - dodaje Villadelprat.

Hiszpan trzyma kciuki za Kubicę

Villadelprat z uwagą obserwuje ostatnie zamieszanie wokół jego podopiecznego. Nie potrafi zapomnieć wydarzeń z roku 2011, które najprawdopodobniej przekreśliło szanse Kubicy na tytuł mistrzowski w F1.

- Miałem okazję rozmawiać z nim kilka miesięcy temu. Chciał wtedy wsiąść do samochodu, by pokazać swoje umiejętności... To kierowca na poziomie Alonso. Miał przecież podpisany kontrakt z Ferrari, właśnie za zgodą Fernando. Gdyby nie ten felerny rajd, rozmawialibyśmy właśnie o mistrzu świata - sądzi były szef Epsilon Euskadi.

Hiszpan, wbrew opinii wielu ekspertów, spodziewa się po Kubicy dobrych wyników w barwach Williamsa w sezonie 2019. - Problemy z ręką to na pewno jakiś minus, ale jestem przekonany, że Robert sobie z tym poradzi. Zanardi osiągnął wielkie rzeczy, a nie ma nóg. Tacy ludzie jak on potrafią osiągać sukcesy, mimo ograniczeń. Widziałem Zanardiego jako kierowcę testowego w Benettonie i był genialny - dodaje.

Villadelprat na potwierdzenie swoich słów przytacza jeden z wyścigów europejskiej Formuły 3 na Norisring w roku 2003. - Kubica był wtedy świeżo po złamaniu ręki, prowadził wtedy samochód jedną ręką, obsługa wszystkiego w samochodzie była umieszczona po lewej stronie... i wygrał! - przypomina.

Polak może pomóc Williamsowi

Były szef Kubicy ma świadomość tego, że Williams znalazł się w dołku. Jego zdaniem, zespół z Grove nie mógł jednak wybrać lepiej kierowcy, jeśli myśli o poprawie wyników w sezonie 2019.

- Jestem pewien, że Robert pomoże sprowadzić samochód Williamsa na właściwą drogę. Ma doświadczenie i odpowiednią wiedzę. Dużo pracuje z inżynierami. To nie jest typ gościa, który jest specjalistą od marketingu. On zawsze był takim padokowym "szczurem" - twierdzi Villadelprat.

Hiszpan, jako osoba odpowiedzialna w przeszłości za prowadzenie młodych talentów, jest ciekaw rywalizacji Kubicy z Georgem Russellem. - Nie wiemy, jak dobry jest ten dzieciak. Myślę, że ma talent, ale za to nie ma doświadczenia. Może się sporo nauczyć u boku Roberta. Wtedy zobaczymy, który jest szybszy i lepiej rozwinie samochód. Z drugiej strony, Robert ma taką żądzę zwycięstw i determinację jak wielu młodych ludzi. W tym sporcie sukcesy odnoszą jedynie ci, którzy są głodni wygranej. Widać to w momentach, gdy ktoś rzuca ręcznik. Robert tego nigdy nie zrobił, nigdy się nie poddał. F1 to całe jego życie - podsumowuje.

Źródło artykułu: