[tag=70211]
Alexander Albon[/tag] to utalentowany zawodnik młodego pokolenia. 22-latek podpisał kontrakt z Toro Rosso, spełniając tym samym swoje wielkie marzenie o startach w Formule 1. Przebieg jego kariery nie był jednak usłany różami. W 2012 roku Albon stracił miejsce w juniorskim programie Red Bulla i poważnie rozważał porzucenie motorsportu.
Brytyjsko-tajski kierowca nie poddał się jednak i podjął drugą próbę walki o swoje marzenia. Droga przebiegała przez Formułę 2, gdzie w sezonie 2018 zaimponował swoją jazdą. Ostatecznie nowy zawodnik Toro Rosso ukończył rywalizację w F2 na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej, tuż za innymi przyszłorocznymi debiutantami w F1 - Georgem Russellem i Lando Norrisem.
Występy Albona w F2 przekonały doradcę Red Bulla, Helmuta Marko, aby dać kierowcy drugą szansę. Dzięki temu 22-latka zobaczymy w przyszłym roku w barwach Toro Rosso u boku Daniiła Kwiata. - Rok, w którym straciłem miejsce w programie Red Bulla, był dla mnie wyjątkowo ciężki z wielu powodów. Spowodowało to, że zacząłem walczyć i pracować jeszcze mocniej. Myślałem o definitywnym zakończeniu kariery, ale nie poddałem się - powiedział Albon.
Nowy kierowca Toro Rosso ambitnie walczył o uznanie Marko. - Wiedziałem, że muszę imponować za każdym razem, kiedy pojawię się na torze. Nigdy nie porzuciłem marzeń. Wierzyłem, że mimo wszystko uda mi się dostać do F1, nawet biorąc pod uwagę to, że nigdy nie miałem zbyt wielu funduszy i pokaźnego budżetu - wyjaśnił Alexander Albon.
22-latek nie wyznacza sobie żadnych konkretnych celów na przyszły rok. - Nie mam konkretnego planu. Będę próbował wycisnąć z każdego wyścigu jak najwięcej się da. Nie będę miał za sobą zbyt wielu dni w bolidzie przed inauguracją sezonu w Australii, więc postaram się po prostu przygotować najlepiej jak to możliwe - zakończył kierowca Toro Rosso.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy