System Halo zdał egzamin. Kolejne serie zdecydowały się na jego wprowadzenie

Getty Images / Mark Thompson / Na zdjęciu: wypadek podczas Grand Prix Belgii
Getty Images / Mark Thompson / Na zdjęciu: wypadek podczas Grand Prix Belgii

Jean Todt bardzo długo walczył o wprowadzenie Halo do Formuły 1. Prezydent FIA jest dumny z faktu, że już w pierwszym sezonie system ochronny zdał egzamin i uratował życie kierowcom.

Jeszcze w zeszłym roku bardzo długo toczyły się dyskusje na temat systemu Halo i jego obecności w Formule 1. Krytycy podnosili argument, że ogranicza on pole widzenia kierowcy i nie chroni w określonych sytuacjach. Pałąk ochronny nie zablokuje bowiem drobnych elementów lecących w kierunku kierowcy. Z takim wypadkiem mieliśmy do czynienia chociażby w roku 2009, gdy Felipe Massa został trafiony sprężyną w głowę.

Obrońcy Halo przypominają jednak dwa wypadki z tego roku, w trakcie których system zdał egzamin. Mowa o karambolu z Belgii, kiedy to samochód Fernando Alonso trafiło w pałąk ochronny zamontowany w maszynie Charlesa Leclerca. Z kolei w Formule 2 podczas zawodów w Barcelonie Halo uratowało życie Tadasuke Makino.

- Był opór, jeśli chodzi o Halo. Jeśli jednak zmierzasz w dobrym kierunku i masz tego świadomość, to musisz o to walczyć. Udowodniliśmy wartość tego systemu. Bez niego konsekwencje wypadku Leclerca byłyby dużo gorsze - powiedział Jean Todt, prezydent FIA.

W przyszłym roku pałąk ochronny zagości w samochodach kolejnych serii. Na jego wprowadzenie zdecydowali się bowiem szefowie Formuły E i Formuły 3.

- Bezsprzecznie bezpieczeństwo jest dla nas priorytetem, a FIA ma rację i słusznie naciska na wszystkich w tej sprawie - skomentował Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.

ZOBACZ WIDEO Przygoński trzyma kciuki za Kubicę. "Najważniejsze, żeby cieszył się jazdą"

Komentarze (0)