Sauber zmagał się z ogromnymi problemami finansowymi, które spowodowały, że został przejęty przez spółkę Longbow w 2016 roku. Przez cały sezon 2017 kierowcy startowali na używanych silnikach. Marcus Ericsson zakończył wówczas sezon bez punktu na koncie.
- Kiedy podpisałem kontrakt z zespołem, czyli w 2015 roku, zaczęliśmy dobrze. Pojechałem kilka satysfakcjonujących wyścigów. Od połowy sezonu team włączył jednak tryb przetrwania. To wszystko trwało 2,5 roku - powiedział Szwed.
W sytuacji szwajcarskiej ekipy łatwo dostrzec podobieństwo do Williamsa. Brytyjczycy w tym roku stworzyli niekonkurencyjny samochód, przez który spadli na samo dno F1. Sauber udowodnił jednak, że w krótkim okresie można wrócić do środka stawki w królowej motorsportu.
Nie dziwi zatem, że większość kariery Ericssona w Sauberze to próba odbicia się od dna. - To był bardzo trudny czas dla zespołu. Walczyliśmy z problemami, stawaliśmy się coraz mniej konkurencyjni. Dla kierowcy to również ogromne obciążenie. Byliśmy na skraju - opisał sytuację.
Aktualnie ekipa Frederica Vasseura jest na dobrej drodze, by stać się jeszcze bardziej konkurencyjnym zespołem. Odkąd Sauber korzysta z najnowszych silników Ferrari, wyniki znacznie się poprawiły. - Udało się obrócić złą kartę. Przez ostatnie 12 miesięcy naprawdę dobrze się bawiłem. Miło było być częścią tego wszystkiego. Ostatni sezon był świetny, myślę, że i dla mnie, i dla teamu - powiedział Ericsson.
Szwed żałuje, że nie będzie miał okazji kontynuować współpracy z Sauberem. - Byłem z ekipą w najgorszym czasie. Przetrwaliśmy to. Sytuacja się poprawiła, a ja odchodzę. Bardzo mi przykro, że nie mogę nadal startować w F1. Wygląda na to, że pojawiła się szansa na bycie konkurencyjnym. Tak już jednak bywa, muszę się z tym pogodzić. Jestem dumny z tego, co zrobiłem - wyjaśnił 28-latek.
Ericsson będzie w przyszłym roku kierowcą rezerwowym Saubera oraz ambasadorem marki. Podpisał również kontrakt z zespołem Schmidt Peterson Motorsport w serii IndyCar. Po odejściu z królowej motorsportu, Szwed szybko zaczął jednak krytykować Formułę 1. - Jest niesamowita pod wieloma względami, ale też mogę ją nazwać nieco sztuczną. Po pierwszym oficjalnym teście samochodu IndyCar jestem zachwycony. Przypomniało mi to, dlaczego kocham wyścigi - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski: Powrót Kubicy to w pewnym sensie medyczny cud