Gdy Carlos Sainz i Max Verstappen zetknęli się w Toro Rosso, w zespole panowała gorąca atmosfera. Hiszpan i Holender mieli świadomość, że lepsze wyniki będą któregoś z nich gwarancją awansu do Red Bull Racing. Ostatecznie swoją szansę wykorzystał Verstappen, dla którego miejsce w lepszym zespole było trampoliną do dalszej kariery w F1.
Tymczasem Sainz najpierw wylądował w Renault, by teraz przenieść się do McLarena. Tam zmierzy się z kolejnym przedstawicielem nowego pokolenia - Lando Norrisem. 19-latek uważany jest za spory talent, ale Hiszpan wątpi, aby doszło między nimi do bratobójczej walki.
- Spodziewam się, że sytuacja będzie bardziej przypominać tę, którą miałem w Renault z Hulkenbergiem, niż w Toro Rosso. Nico był w Renault przede mną. Teraz ja przybywam do McLarena w tym samym czasie co Norris, ale mam większe doświadczenie. Obaj zaczynamy od zera - przekazał Sainz.
Sainz ma świadomość, że przemawia za nim doświadczenie i z tego powodu wielu upatruje w nim lidera stajni z Woking w sezonie 2019. - Postaram się wykorzystać daną mi szansę. Na początku roku to ja muszę ciągnąć McLarena, biorąc pod uwagę to, że Lando jest debiutantem i dopiero będzie zdobywać doświadczenie - dodał.
Kierowca z Madrytu nie zakłada też, aby Norris prowadził jakieś gierki, które miałyby na celu wyprowadzenie go z równowagi. - Bardziej zakładam, że relacje będą wyglądać jak w Renault. Moje stosunki z Hulkenbergiem były bardzo dobre. Byliśmy fair względem siebie. Obaj pchaliśmy zespół do przodu. To, że byliśmy tak blisko siebie w klasyfikacji kierowców pomógł ekipie w zdobywaniu punktów. Mam nadzieję, że w McLarenie będzie tak samo - podsumował.
ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Fatalny mecz na szczycie Lotto Ekstraklasy. "Kit zamiast hitu"