W tym roku Haas był zaangażowany w dwie wojenki z rywalami w Formule 1. Od przerwy letniej zespół toczy boje z Racing Point. Amerykanom nie spodobał się fakt, że ekipa z Silverstone po zmianie właściciela, chce zachować prawa do premii finansowych. Do eskalacji konfliktu doszło na zakończenie sezonu w Abu Zabi, gdy Haas złożył protest w sprawie legalności samochodu należącego do Lawrence'a Strolla.
Wcześniej, bo przy okazji Grand Prix Włoch, protest wystosowało Renault. Tyle że względem Haasa. Francuzi zakwestionowali podłogę w pojeździe Romaina Grosjeana. Została ona uznana za niezgodną z przepisami, przez co kierowca stracił szóstą pozycję. W tle toczyła się natomiast walka o czwartą lokatę w klasyfikacji konstruktorów pomiędzy Haasem a Renault.
Nikt nie ma wątpliwości, że zespół należący do Gene Haasa znajduje się na celowniku z powodu bliskiego sojuszu z Ferrari. Amerykanie zatrudniają znacznie mniejszy personel niż Williams czy McLaren, a gotowe części kupują w Maranello. W efekcie za dość niską cenę są w stanie stworzyć konkurencyjny samochód.
- Kiedy projektujesz, tworzysz i budujesz własne samochody, a w stawce jest jeden zespół, który tego nie robi i czerpie sporo technologii od najlepszego producenta w stawce, to jest to powód do konfliktów. O to chodzi. Ekipom nie przeszkadza to, że Haas jest konkurencyjny. Główna przyczyna różnych tarć i sporów to właśnie sojusz z Ferrari - powiedział Otmar Szafnauer, dyrektor zarządzający Racing Point.
Szafnauer zauważa, że sojusz obu firm prowadzi do ciekawych sytuacji. - Dwa zespoły obrały wspólny front, co do legalności podłogi, gdy doszło do dyskwalifikacji Grosjeana. Były to oczywiście Ferrari i Haas. To tak jakby mieć dwa płatki śniegu, które są identyczne. Trudno dwóm całkowicie niezależnym projektantom stworzyć element aerodynamiczny o identycznym kształcie - dodał Amerykanin.
FIA jest świadoma zarzutów rywali względem Haasa i Ferrari. Federacja zapowiedziała, że będzie dokładnie przyglądać się tego typu sojuszom w przyszłości. Charlie Whiting kilkukrotnie zapewniał jednak, że amerykański zespół nie łamie przepisów. Słowa dyrektora wyścigowego F1 nie wystarczają Szafnauerowi.
- FIA pracuje nad wyjaśnieniem tych kwestii, aby upewnić się, że zespoły na pewno są konstruktorami własnych samochodów. Wszystkie aerodynamiczne części muszą być zaprojektowane i wykonane przez dany zespół. Nie można się dzielić takimi elementami - podsumował dyrektor Racing Point.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski wspomina wypadek Kubicy w F1. "Jego ojciec wybiegł ze studia"