Osoba Maxa Verstappena powoduje, że zainteresowaniem Formułą 1 w Holandii stale rośnie. Dlatego też pojawia się coraz większa presja, aby ten kraj powrócił do kalendarza mistrzostw świata. Zwłaszcza, że dysponuje on co najmniej dwoma obiektami, na których mogliby rywalizować najszybsi kierowcy na świecie. Mowa o Zandvoort i Assen.
Rozmowy z Liberty Media przeciągają się i nadal nie wiadomo czy w kalendarzu na sezon 2020 znajdzie się miejsce dla Holendrów. Urzędnicy miejscy w Zandvoort są jednak optymistami. - Formuła 1 może liczyć na ogromne wsparcie w naszym kraju. Wielu kibiców interesuje się u nas wyścigami i myślę, że nie trzeba tego udowadniać - powiedział burmistrz Niek Meijer.
Według informacji dziennika "De Telegraaf", holenderscy działacze potrzebują 30-40 mln euro, aby dopełnić formalności związanych z organizacją F1. Problemem jest upływający czas, bo właściciel F1 chce jak najszybciej dopełnić formalności związanych z kalendarzem na rok 2020. "Zegar tyka" - ostrzega gazeta.
Wcześniej pojawiały się sugestie, że pieniądze na organizację wyścigu w Zandvoort mogą wyłożyć firmy z Holandii, które chcą wykorzystać rosnącą popularność Verstappena w kraju.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar jak narkotyk. "Chcesz się wydostać, a potem marzysz, żeby znów tam być"