Honda tłumaczy się z problemów. Japończycy uspokajają Red Bulla

Materiały prasowe / Toro Rosso / Na zdjęciu: Brendon Hartley w pit-lane
Materiały prasowe / Toro Rosso / Na zdjęciu: Brendon Hartley w pit-lane

Mimo ostatnich doniesień, mówiących o problemach Hondy z wibracjami w silnikach na sezon 2019, władze producenta uspokajają. Według nich nie ma powodów do niepokoju. Nowe jednostki napędowe będą ewolucją projektu wprowadzonego w 2017 roku.

Nadchodzący sezon będzie dla Hondy wielkim wyzwaniem. Japończycy przekonali bowiem do współpracy ekipę Red Bulla, która ma silną pozycję w Formule 1. Silniki powinny więc prezentować przynajmniej podobny poziom, jak ubiegłoroczne jednostki napędowe, w które wyposażone były bolidy ekipy Christiana Hornera.

Tymczasem kilka dni temu do mediów wyciekła informacja o tym, że w testowanych pod kątem nowego sezonu silnikach Hondy pojawiają się niepożądane wibracje przy wysokich prędkościach. O sprawie pierwszy napisał "Auto Bild".

Japończycy starają się jednak bagatelizować problem. - Nadal będziemy rozwijać projekt z 2017 roku. Nie wiemy tak naprawdę, gdzie znajduje się limit tych silników, bo nie osiągnęliśmy maksimum ich możliwości. W sezonie 2018 pracowaliśmy ciężko, aby rozwinąć tę jednostkę - powiedział szef techniczny Hondy w F1, Toyoharu Tanabe.

Honda powróciła do F1 w 2015 roku i postawiła na współpracę z McLarenem. Stajnia z Woking liczyła na szybkie owoce sojuszu. Tymczasem przez trzy sezony japoński producent nie dokonał progresu ze swoim produktem. Efekt był taki, że McLaren zdecydował się na przesiadkę na jednostki napędowe Renault, żeby odbudować swoją reputację. W tym czasie współpracę z Hondą rozpoczęło Toro Rosso.

Teraz Japończykom udało się namówić do współpracy ekipę Red Bulla, co śmiało można nazwać sukcesem producenta. Honda ma tym samym doskonałą okazję, by udowodnić swoją wartość. Dużym ułatwieniem będzie z pewnością dobra komunikacja pomiędzy zespołem fabrycznym a satelickim. - Dla Red Bulla to ogromny plus, bo Toro Rosso zna już nasze silniki - wyjaśnił Tanabe. 

- Ekipy mogą komunikować pomiędzy sobą, jakie są problemy. Przedyskutują wspólnie jak wygląda sprawa od strony podwozia i wrócą do nas z informacją. W tej sytuacji łatwiej jest rozwijać już istniejący projekt, niż tworzyć kompletnie nowy. Zespół satelicki wie, z czym pracuje. Gdybyśmy wprowadzili teraz coś zupełnie nowego, każdy byłby nieco zagubiony. W ten sposób mamy solidną bazę - zakończył Tanabe.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Rajdu Dakar" odc. 5: Orlen Team ponownie na podium. Świetny Przygoński (cały odcinek)

Komentarze (0)