Andrew Green przekazał, że pierwsze wrażenia ekipy dotyczące wpływu zmian na zachowanie samochodów Formuły 1 są niezbyt optymistyczne. Nowe, uproszczone zasady dotyczące aerodynamiki wymusiły na zespołach spore zmiany w konstrukcji bolidów. Mają one zniwelować problem z jazdą pojazdów jeden za drugim i zmniejszyć wpływ tak zwanego złego powietrza na prowadzenie samochodu.
Dyrektor techniczny Racing Point nie jest jednak optymistą. - To dla nas spory cios. Kilka miesięcy temu zmierzyliśmy się ze zmianami po raz pierwszy. Efekt jest taki, że straciliśmy kilka sekund na okrążeniu, a na dodatek pogorszył się balans. To najgorszy możliwy rezultat. Mam nadzieję, że wpłynie to chociaż pozytywnie na samą jakość ścigania - powiedział Green.
- Tak jak wszyscy, będziemy robić wszystko, by wygrzebać się z tego problemu. Może nie wygląda to na jakieś wielkie zmiany, ale tak naprawdę są znaczne. To dla nas wyzwanie. Musimy przeprojektować bolid, a w trakcie roku będziemy go stale rozwijać. Być może będziemy mieć kłopoty. Stare Force India zapewne byłoby w gorszej sytuacji. Teraz jest nam trochę łatwiej - wyjaśnił.
Green ma jednak wątpliwości co do tego, że zmiany przyniosą jakikolwiek wzrost liczby wyprzedzeń. - Mam nadzieję, że się mylę i cała ta nasza praca przyniesie jakieś rezultaty, jeśli chodzi o bezpośrednią rywalizację na torze. Niestety, z analiz jakie mamy wynika, że jeśli będzie, to minimalna - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Fernando Alonso i Mark Webber wystartują w kolejnym wyścigu? "Organizatorzy zacierają ręce"