Nowe przepisy dotyczące aerodynamiki wymusiły na teamach Formuły 1 zmiany w konstrukcji bolidów. Renault zapowiada, że tegoroczny samochód ekipy to zupełnie nowy produkt, z którego po poprzedniku pozostało jedynie wspomaganie kierownicy.
Dyrektor wykonawczy, Marcin Budkowski opowiedział o pracy jego zespołu pod kątem sezonu 2019. - Zbudowanie samochodu z tysięcy nowych części zawsze jest wielkim wyzwaniem. Tak naprawdę zostawiliśmy tylko jedną, reszta jest zupełnie świeża. Łatwo sobie wyobrazić jak stresujący jest to proces. Nie wiemy nic na pewno. Zmieniamy wszystko, aby wywalczyć jak najlepsze osiągi - powiedział.
- Nie jest łatwo dojść do produktu końcowego, bo startujemy z poziomu szkiców i rysunków. Nowe przepisy utrudniają dodatkowo zadanie. Tym bardziej, że im później oddamy części do produkcji, tym bardziej dopracowane będą. To walka z czasem - wyjaśnił.
Polak zobrazował jednocześnie, jak doskonale zaplanowana jest praca nad bolidami zespołów F1. - Terminy gonią. Wszystko dzieje się na ostatnią chwilę. Jeśli tak by nie było, to oznaczałoby, że robimy coś źle. Musimy opóźniać produkcje jak tylko się da, aby osiągnąć jak najwięcej. Samochód będzie gotowy tuż przed testami w Barcelonie. Późno, ale na czas - zaznaczył.
Oprócz konstrukcji i zawieszenia, Renault zajęło się także poprawieniem silnika, lecz w jego przypadku priorytetem jest niezawodność. - Jeśli chodzi o jednostkę napędową, to jesteśmy optymistami, ale sytuacja jest analogiczna jak z resztą bolidu. Nie wiemy na czym stoimy, dopóki auto nie wyjedzie na tor. Poza tym, można wyciągnąć z silnika maksimum, ale stracić wiele z jego żywotności. Co z tego, że będzie bardzo mocny, jeśli wytrzyma o połowę krócej - zakończył.
Trwałość jednostek napędowych jest o tyle ważna, że obecne przepisy F1 pozwalają zespołom na użycie jedynie trzech silników w ciągu całego sezonu. Oznacza to, że jeden motor musi wytrzymać aż siedem wyścigów.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 100. Jacek Gmoch wspomina masakryczną kontuzję. "Jak trzęsienie ziemi" [2/4]