Grand Prix Meksyku wróciło do kalendarza Formuły 1 w roku 2015 i od tego momentu zbiera wysokie recenzje u ekspertów. Dość powiedzieć, że organizatorzy zawodów w Mexico City od kilku sezonów nie mają sobie równych i zgarniają nagrodę dla "najlepszego promotora" podczas corocznej gali FIA.
Tyle że przyszłość wyścigu stoi pod znakiem zapytania. Do tej pory promotorzy mogli liczyć na wsparcie rządu w wysokości 16 mln funtów rocznie. Zmiana władzy w Meksyku najprawdopodobniej doprowadzi do tego, że działacze stracą wspomniane fundusze.
Sergio Perez martwi się o przyszłość GP Meksyku. Czytaj więcej!
Dla prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora ważniejsze jest bowiem wybudowanie 1000-milowej linii kolejowej zwanej "Pociągiem Majów". Ma ona połączyć ważne ośrodki turystyczne - Palenque oraz kurort Cancun.
ZOBACZ WIDEO Borussia uciekła Bayernowi. Szalony mecz w Dortmundzie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Nie wiem jak wygląda umowa na organizację wyścigu F1. W niektórych przypadkach takie imprezy finansowane są przez fundusz rozwoju turystyki, ale zobowiązał się on do budowy i wsparcia Pociągu Majów. Nie wiemy jak to wpłynie na F1. Musimy przyjrzeć się sytuacji - powiedział prezydent Meksyku.
Obrador podkreślił, że wykładanie tak zawrotnych kwot z budżetu państwa na imprezę komercyjną nie jest właściwym ruchem. - Będziemy nadal wspierać wszystkie sporty i aktywność fizyczną. Jednak chcemy to robić w sposób właściwy, przyglądając się każdemu wydanemu peso. Nie chcemy marnotrawić funduszy - podsumował.
Netflix krytykuje Mercedesa i Ferrari. Czytaj więcej!
Kontrakt na organizację Grand Prix Meksyku wygasa po 2019 roku. Rozmowy z Liberty Media ws. przedłużenia współpracy utknęły w martwym punkcie. Co ciekawe, ostatnio promotorzy przedstawili dane, z których wynika, że gospodarka Meksyku w ciągu trzech lat zarobiła 1,3 mld na wyścigu F1. Pracę przy nim w różnych sektorach gospodarki znalazło aż 31,6 tys. osób.