Rok 2019 miał być dla Williamsa odbiciem się od dna. Przez wiele miesięcy kierownictwo zespołu zapewniało, że wyciągnęło wnioski z błędów popełnionych w konstrukcji zeszłorocznego samochodu. Tymczasem realia są brutalne dla ekipy z Grove, która traci jeszcze większy dystans do rywali niż w minionej kampanii.
- To nie jest początek na jaki liczyliśmy, ale prawdopodobnie musieliśmy takiego oczekiwać - powiedziała Claire Williams, szefowa zespołu.
Czytaj więcej: Robert Kubica szczery po kwalifikacjach
Williams przybył na pierwszy wyścig w Australii z samochodem, który pozbawiony jest części zapasowych. To efekt opóźnień w fabryce, które wcześniej doprowadziły do tego, że podczas zimowych testów Robert Kubica i George Russell stracili ponad dwa dni jazd.
- Wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Od początku mieliśmy tego świadomość. Nie zakładaliśmy, że będziemy tak daleko za rywalami. Trudno będzie nam nadrobić dystans, ale to właśnie robimy w Williamsie. Walczymy, walczymy dalej i się nie poddamy, dopóki nie wprowadzimy zmian i nie osiągniemy lepszych wyników. Mamy świetnych kierowców w postaci George'a i Roberta - dodała Brytyjka.
Czytaj także: Nikt nie postawiłby na Roberta Kubicę
Póki co, Russell i Kubica nie mogą pokazać potencjału, o którym wspomina szefowa zespołu z Grove. W sobotnich kwalifikacjach w Melbourne kierowcy Williamsa zakończyli rywalizację na 19. i 20. miejscu.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię